Polskie statki przewożą węgiel i rudy
Jedynym armatorem polskim, któremu udało się utrzymać na rynku przewozów światowych, jest Polska Żegluga Morska. W ostatnich latach rozpadły się Polskie Linie Oceaniczne, a spółki, które pozostały po tym armatorze, pełnią dziś głównie rolę linii dowozowych do wielkich portów zachodnich. Tylko Euroafrica Linie Żeglugowe nie mają kłopotów finansowych i rozwijają się bez przeszkód.
Euroafrica Linie Żeglugowe dziesięć lat temu należały jeszcze do Polskich Linii Oceanicznych. Od 1992 roku to firma prywatna. Armator ma 10 statków i współudział w promie Polonia. Dysponuje łącznym tonażem 78 tys. DWT. Flota spółki przewozi rocznie około 1,3 mln ton towarów.
— Ponad 95 proc. działalności, z której czerpiemy zyski, stanowią wpływy z żeglugi. Nasze statki pływają na liniach z Gdyni do Helsinek, Kotki, Felixstowe i Hull, na liniach zachodnioafrykańskich a także na liniach promowych ze Świnoujścia do Ystad — mówi Włodzimierz Matuszewski, prezes firmy.
Własna logistyka
Ostatnio Euroafrica przejmuje udziały w lądowych przedsiębiorstwach spedycyjnych Hartwig. Zarząd firmy wiąże te inwestycje z rozwojem przewozów intermodalnych i kombinowanych, które łączą różne gałęzie transportu. Hartwig jako firma z tradycjami ma zabezpieczyć armatora przed inwazją spedytorów z większościowym udziałem kapitału zagranicznego.
W Szczecinie rozpoczęło działalność Biuro Promocji Żeglugi Morskiej Bliskiego Zasięgu.
— Ma to być niezależne centrum, które będzie promowało ideę Unii Europejskiej przenoszenia transportu z lądu na morze. Utworzony zostanie bank informacji. Biuro ma promować centra logistyczno-dystrybucyjne — informuje Adolf Wysocki, szef biura, wiceprezes spółki Euroafrica Linie Żeglugowe.
Na wielkich wodach
PŻM zajmuje się głównie przewozem węgla, rudy, fosforytów i zboża. Ostatnio ożywił się handel węglem. Statki armatora wożą ten surowiec z Rosji i do Stanów Zjednoczonych. Wzrasta także popyt na gaz płynny. PŻM jest udziałowcem konsorcjum, które ma zbudować terminal gazowy w Policach. Jako wkład w to przedsięwzięcie armator dostarczy specjalistycznych statków do przewozu gazu.
— Właśnie wychodzimy z zapaści, zmniejszamy koszty, restrukturyzujemy długi — mówi Krzysztof Gogol, doradca prezesa PŻM.
Przewoźnik posiada 79 statków, z tego 66 jest zarejestrowanych pod banderami rajów podatkowych, a 80 proc. jego rocznej sprzedaży pochodzi z działalności żeglugowej tych jednostek. W 2000 roku przedsiębiorstwo odnotowało przychód wysokości 1,03 mld zł. Od 40 do 70 proc. ładunków PŻM jest przewożonych dzięki kontraktom długoterminowym.
— Wysokie stawki frachtowe wcale nie gwarantują dużych zysków. Przy ostatnich wzrostach cen przewozów wzrosły też ceny paliwa, z kolei w maju 2001 roku przy spadających stawkach na tyle spadła też cena bunkru, że w sumie armator nie odczuł wahań dekoniunktury na rynku — twierdzi Krzysztof Muszyński, dyrektor Zakładu Eksploatacji Floty.
Krzysztof Grzegrzółka