Ministerstwo Infrastruktury do 20 września prowadzi konsultacje społeczne dotyczące strategicznej oceny oddziaływania na środowisko VI aktualizacji Krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych. W ramach poprzednich pięciu edycji, w latach 2003-20, samorządy i firmy wodno-ściekowe zainwestowały ponad 80 mld zł. Mimo to nie udało się spełnić zobowiązań Polski z traktatu akcesyjnego i wymagań dyrektywy ściekowej. Dlatego konieczna jest VI aktualizacja i określenie nowego katalogu zadań, które do 2027 r. pochłoną 26 mld zł. W sumie więc inwestycje w oczyszczanie ścieków i kanalizację przekroczą 100 mld zł.
Miliardy w ścieki bez gwarancji
Zgodnie z oceną oddziaływania na środowisko gigantyczne nakłady znacznie poprawią czystość wód i pozytywnie wpłyną na zdrowie mieszkańców, nadal jednak - co przyznają autorzy VI edycji programu - bez gwarancji spełnienia unijnych obowiązków.
„Zakres rzeczowy planowanych przez aglomeracje inwestycji obejmuje: budowę 8065 km sieci kanalizacyjnej, modernizację 2964 km istniejącej sieci kanalizacyjnej, budowę 55 oczyszczalni ścieków komunalnych, modernizację 259 oczyszczalni, rozbudowę 70 oczyszczalni, rozbudowę i modernizację 346 oczyszczalni, modernizację części osadowej w 216 oczyszczalniach, likwidację 32 oczyszczalni” – wyliczają autorzy VI aktualizacji.
Najwięcej, bo aż 14,3 mld zł, pochłonie budowa i modernizacja sieci kanalizacyjnej, a na oczyszczanie ścieków trafi 11,7 mld zł. 27 mln zł sięgnie natomiast wartość inwestycji w przydomowe oczyszczalnie ścieków. Dzięki tym nakładom w 2027 r. wymogi unijne powinno spełnić prawie 1,1 tys. polskich aglomeracji, czyli 73 proc. W 2020 r. spełniały je 633 aglomeracje, czyli 42,3 proc. wszystkich. Wskaźniki poprawią się jednak nie tylko w powodu realizacji inwestycji, ale także zmiany aglomeracyjnych granic, która ograniczy potrzeby inwestycyjne.
Dekadę temu w branży i samorządach było lepiej
Dobry plan to nie wszystko - potrzebne są jeszcze pieniądze na realizację, a z nowej wersji programu ściekowego wynika tymczasem, że samorządy i firmy wodno-kanalizacyjne mogą mieć problem ze zdobyciem finansowania.
„Sytuacja finansowa gmin jest bardzo zróżnicowana, ale ogólne wskaźniki dotyczące inwestycji i kondycji finansowej są przeważnie gorsze niż w 2010 roku. Gminy mniejsze wykazują mniejszą samodzielność finansową. (…) Kondycja finansowa przedsiębiorstw również jest zróżnicowana, a mniejsze podmioty mają mniej stabilną sytuację finansową. Z analizy wynika, że znaczna część gmin w Polsce, zwłaszcza tych uboższych, może mieć problemy z zaciąganiem kolejnych zobowiązań na inwestycje oraz z zapewnieniem wkładu własnego” – czytamy w projekcie VI aktualizacji programu inwestycji ściekowych.
Jego autorzy twierdzą, że inwestycje będzie można dofinansować z funduszy unijnych z nowej perspektywy oraz programów Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, kredytów i pożyczek oraz pieniędzy pozyskanych ze sprzedaży akcji i udziałów firm wodno-ściekowych funduszom inwestycyjnym. Tadeusz Rzepecki, przewodniczący rady Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie, przypomina jednak, że sprzedaż udziałów firm komunalnych funduszom nie gwarantuje pieniędzy na infrastrukturę ściekową. Niektóre samorządy, sprzedając pakiety akcji w przedsiębiorstwach wodno-kanalizacyjnych Polskiemu Funduszowi Rozwoju, deklarowały sfinansowanie dzięki temu budowy i modernizacji dróg, obiektów sportowych itp.
Fundusze i inwestorzy oczekują zazwyczaj także wyższej stopy zwrotu z inwestycji niż samorządy, co w przyszłości mogłoby się wiązać z koniecznością podwyższenia taryf, na co krzywo patrzy regulator, czyli Wody Polskie. Również autorzy programu przyznają, że ze względu na zasobność społeczeństwa możliwości podwyższania taryf są ograniczone.
Z załącznika do programu ściekowego wynika jednak, że podmioty planujące inwestycje w oczyszczanie ścieków i kanalizację przewidują wzrost cen do 2027 r. o około 25-30 proc. Wiąże się on z koniecznością pokrycia rosnących kosztów - nie tylko inwestycji, ale także wynagrodzeń, energii itp. Firmy wodno-kanalizacyjne rozpoczynają rozmowy z grupami energetycznymi, dotyczące m.in. magazynowania energii oraz zaplanowania jej poboru. Energetyce pozwoli to ograniczyć dostawy w szczycie zużycia, a firmom komunalnym - złagodzić negatywne skutki wzrostu cen.

Tadeusz Rzepecki obawia się jednak, że mimo podejmowanych przez firmy wodno-kanalizacyjne działań optymalizacyjnych pieniędzy na spełnienie wymagań dyrektywy ściekowej może być za mało, bo przedsiębiorstwa komunalne muszą coraz więcej wydawać na sieć do nowo budowanych osiedli.
- Mamy boom na rynku budowlanym. Często zdarza się, że deweloperzy budują osiedla na tańszych terenach, poza miastami, do których nie jest doprowadzona infrastruktura wodno-kanalizacyjna. Zdarza się, że gotowe budynki mieszkalne nie są podłączone do sieci – mówi Tadeusz Rzepecki.
Firmy wodno-ściekowe muszą więc realizować kosztowne inwestycje na przedmieściach, choć ich nie planowały. Czasem infrastrukturę do osiedli budują deweloperzy, dyktując firmom wodno-kanalizacyjnym cenę jej odkupienia.