Ponad połowa firm już szuka pracowników

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2020-07-09 22:00

Nowoczesne usługi dla biznesu i IT wracają do normalnej rekrutacji, ale przemysł, a zwłaszcza automotive, nadal stoi — mówi Danuta Protasewicz, menedżer regionalny w firmie Grafton Recruitment

Posłuchaj rozmowy w formie podcastu:

„PB”: Śląsk i Wielkopolska to województwa, w których w ostatnim czasie najbardziej wzrosła stopa bezrobocia, a są to regiony silnie uprzemysłowione. Czy to oznacza, że to przemysł najbardziej cierpi z powodu koronawirusa?

Danuta Protasewicz: Rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że to właśnie przemysł ucierpiał najbardziej. O ile — jak wynika z naszych badań — przeciętnie 54 proc. firm prowadziło ostatnio procesy rekrutacyjne, to w przypadku przemysłu było to niespełna 30 proc., a Wielkopolska i Śląsk to regiony, gdzie przemysł jest zdominowany przez sektor automotive, który pandemię koronawirusa odczuł najbardziej. Przemysł najwolniej będzie też wychodził z tego zakrętu. Takie branże, jak nowoczesne usługi dla biznesu czy branża IT, stopniowo — obserwujemy to już teraz — wychodzą z tych zawirowań, w których były przez ostatnie dwa miesiące. Wracają do normalnej aktywności rekrutacyjnej, natomiast szeroko pojęty przemysł, a zwłaszcza sektor automotive, nadal stoi.

Postoi jeszcze przez długi czas czy tylko przez chwilę?

Konia z rzędem temu, kto jest to w stanie przewidzieć. Nasi klienci z sektora przemysłowego wskazują na dwie cezury czasowe. Jedni mówią o wrześniu tego roku. Jeśli będą się odbudowywać łańcuchy dostaw, to w sposób naturalny przemysł wróci do wolumenów sprzed pandemii. Druga grupa klientów wskazuje na ryzyko pojawienia się jesienią drugiej fali pandemii, a wtedy powrót do względnej normalności czy wcześniejszych wolumenów będzie możliwy dopiero wiosną 2021 r.

Żeby poprawić swoją sytuację, firmy wprowadzają skrócony czas pracy. Czy to dobra metoda? Sprawdza się?

Mamy w Grafton Recruitment kontakt z nowoczesnymi usługami dla biznesu, branżą IT, a także z branżą przemysłową i wiemy, że większość firm podjęła taką solidarną decyzję. W przypadku dwóch pierwszych sektorów wychodzą z zakrętu spowodowanego koronawirusem. Natomiast przemysł, ze szczególnym uwzględnieniem automotive, wciąż szacuje opłacalność tych działań podjętych w marcu i kwietniu. Niewykluczone, że w przypadku niektórych firm z tej branży lub powiązanych z nią dostawców nie uda się uniknąć zwolnień.

Niedawno ukazały się badania firm Alliance i Euler Hermes, z których wynika, że w Europie Zachodniej powstaje coś takiego jak miejsca pracy zombie, czyli takie, które mogą przestać istnieć w najbliższych miesiącach. Czy coś podobnego może się zdarzyć w Polsce?

Zjawisko pracy zdalnej pojawiło się w różnych sektorach i rzeczywiście w marcu, kwietniu czy maju biurowce straszyły pustką. Od czerwca firmy decydują się stopniowo powracać do biur. Ale być może nastąpi jeszcze jakaś redefinicja rynku nieruchomości, choć na tym etapie trudno przewidzieć, w jakiej skali. Jeśli chodzi o zakłady produkcyjne, to pracownicy administracji też pracowali zdalnie, ale jeżeli kontynuowano też produkcję, to była ona, oczywiście z zachowaniem reżimu sanitarnego, prowadzona w firmach. Wydaje się więc, że w przemyśle nie grozi nam zjawisko miejsc pracy zombie.

Czy redefinicja rynku nieruchomości, jeżeli w ogóle wystąpi, może przełożyć się na redefinicję rynku pracy?

Przez ostatnich sześć lat mieliśmy w wielu sektorach do czynienia z rynkiem pracownika. Czy już na naszych oczach kreuje się rynek pracodawcy? Sektory nowoczesnych usług dla biznesu i IT z pewnością w mniejszym stopniu odczują takie konsekwencje pandemii, w większym natomiast sektory przemysłu i produkcji. Dotychczas bardzo poszukiwani byli niewykwalifikowani i wykwalifikowani pracownicy produkcji, ale czy nie nastąpią znaczne zmiany — na razie trudno powiedzieć.

W ostatnich latach na polskim rynku pracy pojawiało się coraz więcej obcokrajowców. Czy w tym obszarze coś się zmieni?

Na początku epidemii wyjechało z Polski 200 tys. pracowników z Ukrainy, ale zgodnie z ich deklaracjami dwie trzecie ma zamiar wrócić. To, czy ci pracownicy nadal będą potrzebni, będzie zależało od kondycji sektora przemysłowego. Popyt na pracowników z Ukrainy jest więc bardzo mocno uzależniony od tego, z czym będziemy mieli do czynienia we wrześniu.

Wywiad jest skróconym zapisem rozmowy z odcinka podcastu „Puls Biznesu do słuchania” pt. „Nadciąga rynek pracownika”.