POŚREDNICY KREDYTOWI BEZ SZANSY
Zagrożeniem dla tych firm będą autobanki i sieci handlowe
Pośrednicy kredytowi na razie nie mają powodów do narzekania. Na razie, ponieważ analitycy coraz częściej skłonni są do twierdzenia, iż nasycenie rynku powoduje, że dla nowych firm nie ma już miejsca. W dodatku za parę lat może się okazać, że i ci pośrednicy, którzy dziś chwalą się swoimi wynikami i pozycją w ścisłej czołówce rynku, będą mieli powody do zmartwienia. Część z nich może z rynku zniknąć.
Polski rynek pośredników kredytowych rozwija się bardzo intensywnie. Wszystkie firmy z czołówki zanotowały wzrost liczby podpisanych umów kredytowych. Spółki z dalszych miejsc doganiają pod względem wyników pierwszą trójkę. Mimo to w przyszłości sytuacja pośredników kredytowych w Polsce może stać się dosyć trudna.
— Na Zachodzie działa stosunkowo niewielu pośredników, ponieważ poszczególni producenci — chcąc bezpośrednio docierać do potencjalnych klientów — tworzą własne specjalistyczne banki. W naszym kraju także zaczyna być widoczna taka tendencja, np. wśród koncernów samochodowych, które otwierają banki samochodowe. Pośrednicy przestają być potrzebni — mówi Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING Asset Management.
Jego zdaniem, na polskim rynku pośredników kredytowych nie ma już miejsca dla nowych firm, a te, które istnieją, mogą za parę lat zniknąć.
— Jeżeli sytuacja w Polsce będzie się rozwijała tak jak na Zachodzie, za parę lat pośrednicy współpracujący z większymi sieciami sklepów albo zostaną przez nie wchłonięci, albo sklepy zdecydują się na własnych pośredników i wówczas dla innych nie będzie już miejsca — twierdzi Jacek Lichota.
W Polsce pierwsze oznaki takich zmian są już widoczne. Duże sieci hipermarketów wypuszczają własne karty kredytowe, czyli de facto — udzielają kredytów swoim klientom. Na razie sieci handlowe współpracują z bankami (Leclerc z Lukas Bankiem, Carrefour z Prosper Bankiem), jednak sieć sklepów Geant kredytuje zakupy bez pomocy instytucji finansowych, pod własnym szyldem.
Niebezpieczna segmentacja
Jacek Lichota uważa, że segmentacja rynku pośredników jest niewielka, a firmy pośredniczące w udzielaniu kredytów nie muszą się specjalizować w konkretnych grupach klientów. Zdaniem Tomasza Stadnika, doradcy inwestycyjnego Credit Suisse Asset Management, segmentacja jest wręcz niebezpieczna.
— Decyzja o udzielaniu kredytu tylko na jeden produkt, np. na samochody, jest ryzykowna. Wystarczy, że rynek tego produktu się załamie i pośrednik przestaje dobrze prosperować — tłumaczy Tomasz Stadnik.
Jego zdaniem, sytuacja pośredników kredytowych jeszcze przez parę lat będzie niezła, ponieważ prawdziwy boom kredytowy jest wciąż przed nami. Tomasz Stadnik potwierdza jednak, że w Europie niewielu pośredników jest w stanie samodzielnie przetrwać.
— Na dobre wyniki polskich firm pośredniczących w udzielaniu kredytów wpływa też niska świadomość ekonomiczna. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że płacąc za kredyt u pośrednika, zwykle przepłacają, bo firma pośrednicząca też musi zarobić. Gdy ta świadomość wzrośnie, pośrednicy zaczną tracić klientów albo będą musieli ostrzej niż do tej pory konkurować ze sobą — dodaje.
Zdaniem Tomasza Stadnika, zagrożeniem dla pośredników kredytowych są też duże sieci sklepów.
— Takie sklepy doskonale radzą sobie z działalnością kredytową bez pośredników. W Polsce sieci tych sklepów dopiero się rozwijają, więc pośrednicy mają jeszcze duże pole do popisu — twierdzi analityk Credit Suisse Asset Management.
Nie będzie tak źle
Firmy pośredniczące w udzielaniu kredytów już teraz zabezpieczają się na wypadek załamania rynku. Zdaniem Małgorzaty Gom-Czapaluk z AIG Credit, trudno przewidzieć, jak rynek pośredników będzie wyglądał za kilka lat, ale firmy już teraz na wszelki wypadek zaczynają szukać nowych rozwiązań.
— Obok kredytów ratalnych oferujemy klientom pożyczki gotówkowe. Myślimy też o kredytach hipotecznych i o wprowadzeniu kart płatniczych. Nawet jeśli hipermarkety zaczną tworzyć własne sieci pośredników, zawsze pozostaną mniejsze sklepy, które dają nam pole do popisu — uważa Małgorzata Gom-Czapaluk.
Również Jarosław Remesz, prezes BEST-u, przyznaje, że firma już teraz myśli o rozwoju działalności w kierunku, który „zapewni długofalowy sukces”.
— Zamierzamy działać w oparciu o karty kredytowe i wyspecjalizować się w pożyczkach gotówkowych, a nie — jak to się dzieje w większości firm pośrednictwa kredytowego — kredytach ratalnych, oferowanych w placówkach usługowo-handlowych — mówi Jarosław Remesz.