Potrzebujemy militarnej bańki spekulacyjnej

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-09-11 20:00

Tylko słowo o zaangażowaniu spółki w zbrojenia może dziś przyciągnąć inwestorów. Czy to początki jakiejś bańki spekulacyjnej? Jeżeli tak, może mieć to pozytywne skutki.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na europejskich giełdach, w tym polskiej, coraz częściej można spotkać sytuacje, w których krótka informacja o wejściu spółki na rynek zamówień zbrojeniowych – lub cokolwiek dające szansę na wzrost zamówień – powoduje skok kursu. Podawałem niedawno przykład niemieckiego producenta maszyn papierniczych, który przyciągnął wielkie zainteresowanie inwestorów, gdy zapowiedział wejście na rynek zbrojeń. Na polskiej giełdzie takie ruchy zdarzają się często. Wtargnięcie rosyjskich dronów nad polską przestrzeń powietrzną natychmiast wywołało skok spółek, które mają cokolwiek wspólnego z zamówieniami dla armii.

Na europejskich giełdach akcje spółek obronnych wzrosły w tym roku o ponad 80 proc., a w ciągu dwóch lat o ponad 200 proc. Czy to bańka? Na razie nie, bo zyski również rosną. Raportowane zyski w drugim kwartale były prawie o 30 proc. wyższe rok do roku, a z prognoz wynika, że pod koniec tego roku trend ma przyspieszyć – wzrost sięgnie 150 proc. rok do roku. Z bańką będziemy mieli do czynienia wtedy, kiedy ceny akcji zaczną zupełnie odklejać się od zysków, kiedy będą napędzane głównie nadziejami, a nie tylko fundamentalną poprawą bieżących wyników.

Warto pamiętać, że bańki cenowe na giełdach generalnie mogą brać się z dwóch typów zachowań. Pierwszy typ jest racjonalny, drugi nieracjonalny.

W bańce racjonalnej akcje kupują inwestorzy o bardziej optymistycznym spojrzeniu na perspektywy spółek. W okresach przełomów technologicznych w naturalny sposób środowisko inwestorów staje się bardziej zróżnicowane co do postrzegania przyszłości danej branży czy spółki. Może być tak, że w pewnym momencie na rynku zostają tylko optymiści. Spekulacja oznacza tu hiperoptymizm. W bańce irracjonalnej nikt nie wierzy w perspektywy branży czy firm, ale akcje (lub inne aktywa) kupuje się jako formę hazardu, licząc, że z jakimś prawdopodobieństwem uda się je odsprzedać drożej. W tym przypadku spekulacja to czysty rzut monetą.

Nie ma wątpliwości, że rynek zbrojeń jest w okresie przełomów technologicznych związanych z walką elektroniczną, cyfryzacją, modyfikacją sprzętu. To musi uruchomić zachowania pierwszego typu. Część inwestorów będzie cechować się bardzo optymistycznym spojrzeniem na niektóre spółki i technologie, i podbijać ich kapitalizację powyżej tradycyjnych wycen.

Doświadczeni inwestorzy często śmieją się z takich sytuacji, kiedy pieniądze płyną do spółek z niejasnymi perspektywami. Ale tego typu bańki mogą mieć wiele pozytywnych skutków. Przede wszystkim przyciągają kapitał i zasoby do miejsc, gdzie są one potrzebne. Dzięki temu obiecującym technologiom łatwiej jest przełamać ograniczenia w dostępie do finansowania, braki kadrowe itd. Wielu przełomom technologicznym w historii towarzyszyły bańki spekulacyjne, by wymienić rozwój kolei w XIX wieku, rozwój motoryzacji w latach 20. XX wieku czy rozwój technologii cyfrowych w latach 90. XX wieku.

Generalnie przełomy technologiczne są niemożliwe bez irracjonalnego optymizmu. Są zawsze wiedzione przez ludzi, którzy wierzą w coś, co jest przez większość społeczeństwa uznawane za niemożliwe. Przełom jest bardzo trudno wyjaśnić przez pryzmat czysto racjonalnych zachowań.

Ale oczywiście bańki mają też swoje koszty. Jeżeli prowadzą do nadmiernych wahań cen aktywów, ostatecznie mogą niszczyć wartość – fala bankructw po bańce spekulacyjnej może na długie lata ograniczyć dostępność finansowania dla firm w całej gospodarce.

Nie chcemy szaleńczej bańki, w której ludzie rzucają resztki oszczędności na niepewne przedsięwzięcia. Ale jakaś banieczka wokół zbrojeń bardzo się nam przyda.