Praca szuka pracownika

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2016-03-16 22:00

Jest robota w motobranży. Ale nie ma chętnych. To już jak jazda na rezerwie. Choć niektórzy nie mają z tym problemu.

Branża motoryzacyjna to mocna strona polskiej gospodarki. Nieustannie rośnie produkcja i wartość eksportu. Polskie fabryki aut i części są konkurencyjne dzięki niskim kosztom produkcji. W ubiegłym roku padł kolejny eksportowy rekord: ponad 20 mld EUR. W 2016 r. szykuje się kolejny wzrost.

TWORZĄ PODZESPOŁY I MIEJSCA PRACY:
TWORZĄ PODZESPOŁY I MIEJSCA PRACY:
Rosnące zamówienia na części i podzespoły samochodowe i związany z tym eksport mają efekt w postaci zwiększenia zatrudnienia — mówi Paweł Gos, prezes Exact Systems.
Marek Wiśniewski

Produkcja w górę

Produkcja polskiego przemysłu motoryzacyjnego rośnie zarówno za sprawą nowych inwestycji, jak i dzięki ożywieniu na głównych rynkach eksportowych. Polska jest liderem produkcji części i akcesoriów. Z 30 największych światowych producentów części i akcesoriów 20 ma fabryki w Polsce. Wszystko to powoduje, że sektor motoryzacyjny jest jednym z największych pracodawców w naszym kraju. Zakłady produkujące samochody, części i podzespoły bezpośrednio zatrudniają około 150 tys. osób. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę całą branżę, a więc także podwykonawców, to będzie już 270 tys. zatrudnionych. A nowe inwestycje i rekordowy eksport powodują, że rośnie także zapotrzebowanie na pracowników. W 2015 r. firmy z sektora opublikowały w portalu Pracuj.pl niemal 10,7 tys. ogłoszeń — aż o 18 proc. więcej niż w 2014 r. Przedstawiciele Exact Systems, firmy kontrolującej części samochodowe, zwracają jednak uwagę, że gdy pracy w motoryzacji jest coraz więcej, to wykwalifikowanej kadry nie przybywa.

— Z ostatniej edycji „Badania opinii i nastrojów przedstawicieli automotive”, którą zrealizowaliśmy w połowie ubiegłego roku, wynikało, że ponad jedna trzecia zapytanych przedstawicieli sektora planowała w kolejnych miesiącach zwiększenie liczby pracowników w swoich fabrykach. Już wiemy, że te przewidywania się sprawdziły. Rosnące zamówienia na części i podzespoły samochodowe i związany z tym eksport mają efekt w postaci zwiększenia zatrudnienia. A w wielu regionach, głównie tam, gdzie są największe inwestycje motoryzacyjne, czyli na Śląsku i w Wielkopolsce, firmy mają coraz większe problemy ze znalezieniem kandydatów do pracy — mówi Paweł Gos, prezes Exact Systems.

Dodaje, że, jego firma też zmaga się z deficytem zatrudnienia. Problemem jest mała liczba odpowiedzi na publikowane oferty pracy.

— Jeśli weźmiemy pod uwagę tę samą liczbę ogłoszeń o pracy z początku 2016 r. i z początku 2015 r., to odzew na nie zmniejszył się aż o 30 proc. — mówi Jacek Opala, dyrektor ds. rozwoju sprzedaży w Exact Systems. Jego firma szuka około 300 osób do pracy w całej Polsce.

Inwestycji przybędzie

Nie wszyscy jednak mają taki problem. Kłopotów z pozyskaniem kandydatów do pracy nie ma np. Toyota Motor Manufacturing Poland (TMMP). — Wynika to przede wszystkim z tego, że w ostatnim czasie nie mieliśmy dużych potrzeb rekrutacyjnych — głównie ze względu na trudną sytuację na europejskim rynku motoryzacyjnym. Sądzę jednak, że problem z kadrami może dotyczyć przede wszystkim nowych inwestorów, poszukujących naraz dużej liczby pracowników — mówi Grzegorz Górski z TMMP.

Wojciech Drzewiecki, szef Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, podkreśla, że problem jednak jest.

— Spadł poziom bezrobocia, to i o pracowników coraz trudniej. Warto podkreślić, że kłopoty z wykwalifikowaną kadrą nie dotyczą tylko produkcji. Borykają się z nimi również sieci sprzedaży i obsługi. Brakuje sprzedawców i mechaników — wylicza Wojciech Drzewiecki. Paweł Gos dodaje, że na hossę w branży motoryzacyjnej wpływają przede wszystkim dwa czynniki: rozpoczęcie produkcji nowego modelu auta lub zbudowanie fabryki nowych podzespołów samochodowych.

— One przynoszą polskiej gospodarce kilka tysięcy nowych miejsc pracy. A jak wynika z danych Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, w motoryzacji w ostatnich miesiącach zrealizowano najwięcej inwestycji zagranicznych i tak ma być także w tym roku. Potrzeby kadrowe będą więc coraz większe — zauważa Paweł Gos.