Początkowo, mimo umówionego terminu spotkania, nikt z prezydium Sejmu nie spotkał się z delegacją protestujących. Wywołało to oburzenie zebranych. W końcu delegacja związkowców udała się do wicemarszałka Sejmu Ewy Kierzkowskiej.
Przed Sejmem przemawiali liderzy Solidarności i OPZZ. Szef "S" Janusz Śniadek zarzucał politykom, że nie zajmują się problemami zwykłych ludzi. Mówił, że władza oszczędza na pracownikach, a związkowcy domagają się nie podwyżki, a waloryzacji wynagrodzeń.
"Pracownicy wychodzą na ulice, kiedy zagrożony jest ich byt" - powiedział Śniadek. Lider OPZZ Jan Guz podkreślał, że obecna władza lekceważy pracowników "budżetówki". "Co to za pracodawca, który nie dba o pracownika?" - pytał Guz. Obaj liderzy związkowi domagają się dialogu społecznego i rozmów.
Do protestujących przemawiali posłowie opozycji. Jarosław Zieliński z PiS wzywał rząd do "zaprzestania działań zmierzających do degradacji państwa". Mówił też, że projekt przyszłorocznego budżetu w wielu miejscach jest nie do przyjęcia. Zarzucał rządowi Donalda Tuska "zdewastowanie" programu modernizacji służb mundurowych oraz zaniechanie budowy służby cywilnej.
Z kolei poseł Ryszard Zbrzyzny z SLD zarzucił rządowi oszustwo, którym - jego zdaniem - jest projekt wprowadzenia dnia wolnego w Święto Trzech Króli w zamian za odebranie pracownikom dni wolnych za święta wypadające w soboty. Gdy mówił o podwyżce VAT, część demonstrantów zaczęła skandować: "Złodzieje".
Do protestujących wyszedł też lider SLD Grzegorz Napieralski.
Demonstranci wyruszyli już w kierunku kancelarii premiera.