Pracownicy chcą Stolonu
Byli pracownicy słupskiego Stolonu, producenta płatków ziemniaczanych, zabiegają o wydzierżawienie zakładu i rozpoczęcie w nim produkcji. Dziś Lucyna Bruździak, syndyk masy upadłościowej, ma podjąć w tej sprawie decyzję.
Wiesław Kowalczuk, były prezes Stolonu — jedynego w kraju producenta płatków ziemniaczanych — wraz z częścią dawnej załogi chce wydzierżawić od syndyka zakład i rozpocząć w nim produkcję.
— Przygotowania do tego, aby uruchomić zakład na sezon, prowadzimy od lipca. Początkowo chcieliśmy to robić pod egidą pani syndyk, bo to zwiększyłoby masę upadłościową. Pani syndyk jednak tego rozwiązania nie zaakceptowała. Rozmawiała jedynie o dzierżawie zakładu. Projekt umowy złożyliśmy przed 10 dniami. Cały czas czekamy na rozstrzygnięcie, a tu czas mija. Rolnicy, którzy chcieli nam sprzedać ziemniaki, wyprzedają je innym odbiorcom. Jeszcze kilka dni, a nie będziemy mieli nawet 5 tys. ton surowca. Wtedy nasze przedsięwzięcie straci sens. Nie wiem, dlaczego się tak dzieje — mówi Wiesław Kowalczuk.
Syndyk jest zdziwiony takimi zarzutami.
Musi być zgoda
— Jestem zaskoczona tym, co opowiada pan prezes. To nie jest tak, że ja nie chcę uruchomienia produkcji, ale nie wszystko zależy ode mnie — tłumaczy Lucyna Bruździak, syndyk Stolonu.
Według niej, gdy były ogłoszone przetargi, dzierżawa w ogóle nie wchodziła w rachubę. Gdy nie wyszły, wniosek Wiesława Kowalczuka zaraz dostarczyła do sądu, ale przedtem musiała uzyskać zgodę na wykorzystanie maszyn od ich właścicieli — banku i Powiatowego Urzędu Pracy, którzy na to przystali.
Dzisiaj decyzja
— Ostateczna decyzja zapadnie w piątek. Wstępne uzgodnienia z sędzią wskazują, że będą korzystne dla wnioskodawców — twierdzi Lucyna Bruździak.
Dodaje jednak, że jest zainteresowany Stolonem i jeśli zdecyduje się on na kupno firmy, to wtedy dzierżawa nie dojdzie do skutku.
Syndyk już kilka miesięcy próbuje sprzedać upadły zakład w całości. Dwa kolejne przetargi nie doszły do skutku, bo nikt nie złożył oferty kupna firmy.