Pracownicy nie przejmą Cerabudu
JASNY POCZĄTEK: Stefan Nawrocki, zarządzający krotoszyńskim Cerabudem, uważa, że najlepszym rozwiązaniem dla firmy będzie jej komercjalizacja.
Minister skarbu nie zgodził się na bezpośrednią prywatyzację krotoszyńskiego Cerabudu, producenta ceramiki budowlanej. Na przeszkodzie stanęły roszczenia reprywatyzacyjne byłych właścicieli firmy. W lutym 1999 r. przedsiębiorstwo złoży wniosek o komercjalizację.
Zatrudniający około 1000 osób Cerabud chcieli wziąć w leasing pracownicy. Stefan Nawrocki, zarządca firmy, nie wykluczał też wejścia do spółki jej kontrahentów. Minister skarbu nie chciał jednak pozbywać się całego przedsiębiorstwa w obawie przed konsekwencjami, jakie mogą wyniknąć z roszczeń reprywatyzacyjnych.
— Spadkobiercom dawnych właścicieli należy się około 20 proc. gruntów i 10 proc. budynków Cerabudu. Gdyby zasadne okazały się także roszczenia dotyczące naszego największego zakładu, utracilibyśmy kolejne 20 proc. potencjału produkcyjnego. Jednak takie rozstrzygnięcie jest według naszych prawników mało prawdopodobne — twierdzi dyrektor Nawrocki.
Tęsknota za inwestorem
— Chcielibyśmy, aby po przekształceniu nas w spółkę Skarb Państwa wprowadził do niej inwestora strategicznego i sprzedał mu 30 proc. udziałów. 15 proc. dostaliby pracownicy, a reszta pozostałaby w rękach państwa jako zabezpieczenie ewentualnych roszczeń reprywatyzacyjnych — proponuje zarządca krotoszyńskiej firmy.
Zdaniem Stefana Nawrockiego, prywatyzacji Cerabudu powinno towarzyszyć podniesienie kapitału firmy o blisko 30 proc. W ten sposób do przedsiębiorstwa trafiłyby pieniądze na inwestycje. Szef Cerabudu sądzi, że minister skarbu zaaprobuje tę propozycję.
Zagrożony lider
Krotoszyńskie przedsiębiorstwo potrzebuje 20 mln zł na modernizację starych maszyn oraz zakup nowych urządzeń do przerobu wstępnego, formowania i suszenia. Firma musi pospieszyć się z inwestycjami, jeśli chce obronić się przed konkurencją.
— Obecny udział Cerabudu w krajowej produkcji ceramiki czerwonej wynosi 8,5-9 proc. Jednak nasi główni konkurenci — austriacki Wienerberger i NFI Hetman, konsolidujący producentów ceramiki budowlanej — rosną w siłę. Obawiam się, że jeśli w przyszłym roku kupią nowe zakłady, możemy spaść z pozycji lidera na drugie, a nawet trzecie miejsce — mówi Stefan Nawrocki.
Zbigniew Pawłowski, dyrektor inwestycyjny odpowiedzialny za branżę materiałów budowlanych w NFI Hetman, ocenia, że udział Cerabudu w rynku ceramiki czerwonej jest nieco niższy od deklarowanego. Przyznaje jednak, że ze względu na szeroki asortyment produkowanych wyrobów firma może być atrakcyjnym nabytkiem. Dlatego dyrektor nie wyklucza udziału Hetmana w jej prywatyzacji.