W ubiegłym roku Polska przegrała w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej proces dotyczący niewdrożenia dyrektyw wodnych. Stawką jest 3,5 mld EUR funduszy unijnych, które Bruksela może zablokować, jeśli nie wprowadzimy do praktyki przepisów prawa wodnego. Od wielu miesięcy jego projekt forsuje Ministerstwo Środowiska. W piątek w Sejmie miało nastąpićtrzecie czytanie, jednak po wnioskach posłów Platformy Obywatelskiej, premier Beata Szydło wnioskowała o zdjęcie go z porządku obrad. Kontrowersje budzą podwyżki cen wody.

— Są wątpliwości, a my zobowiązaliśmy się, że będziemy słuchać ludzi i postaramy się wprowadzać w dialogu te przepisy, których ludzie oczekują. Dzisiaj nie będziemy pracować nad tym projektem — twierdzi Beata Szydło.
Kukułcze jajo
Równocześnie zapewniła, że projekt nie zakłada podwyżek i wytknęła opozycji, że — kiedy miała władzę — również nie wdrożyła unijnych dyrektyw.
Rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego przygotował projekt prawa wodnego, zakładający — zgodnie z unijnymi wymogami — opłaty za wodę dla energetyki i hodowców ryb, dotychczas z tych opłat zwolnionych. W konsultacjach społecznych pojawiło się jednak wiele zastrzeżeń, więc politycy — mimo unijnych zobowiązań — nie zdecydowali się skierować dokumentu do zatwierdzenia przez rząd. Projekt przejął rząd Prawa i Sprawiedliwości, ale nie kierując do ponownych konsultacji, rozszerzył zapisy, wprowadzając m.in. bardzo wysokie stawki maksymalne dla wszystkich gałęzi przemysłu oraz spółek wodno-kanalizacyjnych. Przedsiębiorcy sprzeciwili się i resort „zmniejszył podwyżki”. Mimo to, podczas posiedzenia Rady Ministrów w październiku 2016 r. Beata Szydło skierowała projekt do poprawy, zapewniając, że nie będzie podwyżek. Na wiele miesięcy trafił on do zamrażarki, dopiero wiosną 2017 r. skierowano go do Sejmu.
Podwyżki na raty
Zgodnie z obecną wersją, maksymalne stawki dla przemysłu, zapisane już w kwestionowanym przez Beatę Szydło projekcie z października 2016 r., miały być wprowadzane stopniowo, od lipca 2018 r. Równocześnie jednak, już w momencie wejścia w życie prawa wodnego, czyli jeszcze w tym roku, miały zostać wprowadzone opłaty stałe, które — zdaniem Izby
Gospodarczej Wodociągi Polskie — zaowocują podwyżkami. Wzrost opłat może też spowodować proponowana w ustawie zmiana klasyfikacji wód opadowych i roztopowych i związanych z nimi stawek. W trakcie prac sejmowej podkomisji, zajmującej się prawem wodnym, wątpliwości budziły też opłaty dla rolników. Mariusz Gajda, wiceminister środowiska, wyjaśnił, że nie będą oni płacili za wodę do nawadniania upraw, ale będą wnosić opłatyza wodę do picia dla ludzi i zwierząt, nawet pochodzącą z własnych ujęć. Wiele kontrowersji budzą także zapisy dotyczące urządzeń i systemów opomiarowania, które w najbliższych dwóch latach mają być zamontowane użytkownikom wody. Wątpliwości zgłaszała zwłaszcza energetyka, której przedstawiciele twierdzili, że w niektórych przypadkach rzeczywisty pomiar wody nie będzie możliwy, i proponowali rozliczenie za wodę do produkcji 1 MWh energii. Mariusz Gajda zapewnia jednak, że nie zgodziło się na to Ministerstwo Energii.