Pełnienie obowiązków prezesa powierzono wiceprezesowi Rafałowi Pawełczakowi.

Spekulacje o zmianach personalnych w KGHM ruszyły już w połowie lutego, kiedy na 15 marca zwołane zostało walne zgromadzenie z planem przeprowadzenia zmian w radzie nadzorczej. Interpretowano to wówczas jako chęć zmienienia układu sił w radzie i, być może, w zarządzie, przez ministra energii, Krzysztofa Tchórzewskiego. Pisaliśmy o tym w połowie lutego w tekście "Warszawa i Wrocław znów walczą o KGHM".
Michał Jezioro stracił stanowisko, ponieważ uchodzi za sojusznika odwołanego prezesa. Wedle naszych rozmówców, w zarządzie KGHM był konflikt - prezes i wiceprezes Jezioro ścierali się na posiedzeniach zarządu z wiceprezesami Ryszardem Jaśkowskim i Rafałem Pawełczakiem, związanymi od lat z KGHM i Wrocławiem. Wiceprezes ds. finansów, Stefan Świątkowski, głosował na posiedzeniach rozmaicie.
Tezy o tym, dlaczego Radosław Domagalski-Łabędzki stracił stanowisko, są rozmaite, a dominują wśród nich teorie polityczne. Jedna mówi o tym, że miał ukrócać wpływy wrocławskich polityków w grupie, co przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi PiS uznało za niepożądane. Najbardziej wpływowym politykiem PiS w regionie jest Adam Lipiński, wiceprezes PiS. Jego człowiekiem był m.in. poprzedni prezes PiS, Krzysztof Skóra.
Druga teza mówi o niedostatkach menedżerskich popełnionych przez Radosława Domagalskiego-Łabędzkiego, które miały go kosztować utratę zaufania premiera Mateusza Morawieckiego. Tę tezę będzie można zweryfikować 14 marca, bo wtedy KGHM opublikuje wyniki finansowe za 2017 rok.
Radosław Domagalski-Łabędzki utrzymał się w KGHM półtora roku - objął stanowisko w październiku 2016 r. Wcześniej pracował jako wiceminister rozwoju u boku Mateusza Morawieckiego, a jeszcze wcześniej pracował w Chinach dla firm związanych z biznesmenem Michałem Sołowowem.