Sąd Okręgowy wydał postanowienie o zabezpieczeniu roszczenia. Oznacza to, że decyzja nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy Portu Lotniczego Wrocław z 29 września, odwołująca Dariusza Kusia, prezesa portu, została wstrzymana. Odwołania chciał Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego (ma 31 proc. udziałów w spółce), na którego czele stoi Cezary Przybylski z ruchu Bezpartyjni Samorządowcy (należy do Ogólnopolskiej Federacji Bezpartyjni i Samorządowcy, będącej w koalicji z PiS), a poparł go drugi z udziałowców: państwowe PPL, które ma 19,7 proc.
— Byliśmy spokojni o rozstrzygnięcie sądowe. Ta nieudana, jak widać, próba paraliżu wrocławskiego lotniska wpisuje się w opisywany już w mediach trend wygaszania lotnisk regionalnych kosztem Centralnego Portu Komunikacyjnego. To jednoznacznie zły kierunek — mówi Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia mającego 49,2 proc. udziałów w spółce.
— Jestem bardzo zadowolony z decyzji sądu. Wracam do pracy, by nadal rozwijać lotnisko. Mimo wszystko widzę możliwość kontynuacji współpracy ze wszystkimi akcjonariuszami, z całą radą nadzorczą, a także z pozostałymi członkami zarządu, związkami zawodowymi i wszystkimi bez wyjątku pracownikami — mówi Dariusz Kuś.
Marszałek zarzuca prezesowi, że był w konflikcie ze związkami zawodowymi, Strażą Graniczną oraz PLL LOT, a ponadto utrudniał wykonywanie mandatu członkom rady nadzorczej, wielokrotnie nie udostępniając dokumentów spółki. Prezes zaprzecza zarzutom.
Zdaniem miasta decyzja walnego jest bezprawna. Statut spółki głosi, że jedynym kompetentnym organem jest rada nadzorcza. Co prawda Kodeks spółek handlowych zezwala na odwołanie przez walne, ale ustawa o gospodarce komunalnej, która dotyczy spółek z udziałem samorządu, nie przewiduje takiej możliwości.
Z informacji PB wynika, że jednym z powodów odwołania mogła być spółka Wro-Lot, oferująca — jako jedyna na wrocławskim lotnisku — usługi naziemne, tzw. handling. Port i LOT mają w niej po 50 proc. Państwowy LOT chciał przejąć nad nią kontrolę, co było mocno wspierane przez koalicjantów z zarządu województwa. Prezes lotniska się nie zgadzał. Jesienią ubiegłego roku udało się go w tej sprawie przegłosować i sprawa ucichła. Wro-Lot podniósł stawki wszystkim oprócz LOT-u.
5 września został odwołany Mariusz Wiatrowski, szef lotniska w Poznaniu, w którym największym udziałowcem jest PPL (39 proc.). W porcie w Katowicach Węglokoks rozważa sprzedaż udziałów (42,5 proc.). Jeśli kupi je PPL, będzie mieć decydujący głos, czego obawiają się pozostali udziałowcy: miasto i marszałek województwa.
Lotnicze spółki z udziałem skarbu państwa należą do Polskiej Grupy Lotniczej (PGL)— stworzonego pod koniec 2017 r. holdingu, którego prezesem jest Rafał Milczarski, szef LOT-u. W grupie są też: LS Airport Services, LOT Aircraft Maintenance Services, LS Technics, PGL Leasing, Polska Akademia Lotnicza, LOTAir i PGL Germany. Strategia PGL na najbliższe lata to przygotowanie spółek z grupy do rozpoczęcia działalności w CPK.