Kierujący Smykiem, największą w Polsce siecią sklepów dziecięcych, Michał Grom ma z pomocą dwóch inwestorów dokonać jednego z największych w ostatnich latach wykupu menedżerskiego. Już jest udziałowcem wielu spółek. Od niedawna jest wśród nich SilkPLM, który oferuje w modelu abonamentowym (SaaS) system PLM do zarządzania cyklem życia produktu. Start-up właśnie ogłosił zrealizowanie drugiej rundy inwestycyjnej.
– Wkład założycieli w spółkę to kilkaset tysięcy złotych. W listopadzie 2022 r. otrzymaliśmy ponad 1 mln zł od funduszu Impera Alfa, dzięki któremu stworzyliśmy produkt nadający się do szerokiej komercjalizacji. W jej sfinansowaniu pomoże nam zamknięta w grudniu runda seed na 2,6 mln zł. Udział w niej wzięły fundusze CofounderZone i FundingBox.vc oraz kilku prominentnych aniołów biznesu z branży handlowej, wśród nich Michał Grom – informuje Maciej Kraus, prezes i współzałożyciel SilkPLM.
Ułatwienie dla firm handlowych
Maciej Kraus i Joanna Wrona postanowili przekuć w biznes doświadczenie we wdrażaniu w różnych branżach rozmaitych systemów IT.
– Na rynku PLM działa już kilku dużych graczy, m.in. amerykański Centric Software, więc chcemy wyróżniać się elastycznym dopasowaniem do indywidualnych potrzeb oraz wykorzystaniem najnowszych osiągnięć informatyki – przede wszystkim w obszarze uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji. Główne dostępne rozwiązania są bardzo monolityczne i hermetyczne – mówi Maciej Kraus.
– Tworzenie kolekcji produktowej – zarówno własnych marek, jak i obcych – to jeden z kluczowych procesów w każdej firmie handlowej. Do efektywnego zarządzania ofertą tysięcy produktów od setek dostawców nie wystarczy Excel, zwłaszcza że trzeba przejrzeć kilkakrotnie większy asortyment, żeby dokonać wyboru. Uporządkowanie ogromu danych – opisów, zdjęć – możliwe dzięki systemowi PLM pozwala m.in. oceniać dostawców i prognozować, a w przypadku e-commerce można automatycznie przenieść specyfikację do sieci – tłumaczy Joanna Wrona, współzałożycielka SilkPLM odpowiedzialna za rozwój produktu.
Firma ma gotowy produkt dla branży modowej, wyposażenia domu i ogrodu oraz producentów zabawek, a w drugim półroczu planuje wejść w sektor kosmetyczny.
– Poza tym nasza technologia sprawdza się we wszelkiego rodzaju firmach sprzedających produkty pod markami własnymi, np. w sieciach spożywczych – wykorzystywane przez nie systemy ERP mają sporo ograniczeń w tym zakresie. Planujemy też rozszerzyć system o moduł umożliwiający automatyzowanie replenishmentu [uzupełniania brakujących towarów – red.], bo bardzo wielu potencjalnych klientów o to pyta – informuje menedżerka.
Pora na ekspansję
SilkPLM rozpoczął działalność w lutym 2022 r., a pierwsze 12 miesięcy poświęcił na stworzenie produktu. Dotychczas zakończył trzy duże, w pewnym stopniu pilotażowe wdrożenia. Teraz rusza z szeroką komercjalizacją - chce zdobywać kilku klientów kwartalnie.
– Skupiamy się na firmach handlowych. Za ich sprawą integrujemy się jednak także z ich dostawcami, którzy zyskują w ten sposób narzędzie automatyzujące komunikację z różnymi kontrahentami. Dotychczas ta opcja była bezpłatna, ale od drugiego kwartału będzie stanowiła dodatkowe źródło przychodów – informuje Maciej Kraus.
– Nasze wdrożenie przynosi wymierne korzyści nawet w firmach zatrudniających w dziale zakupowym tylko kilka osób, bo już wtedy pojawia się problem z komunikacją i kumulacją wiedzy u jednego człowieka. Natomiast najlepsze efekty osiągamy w spółkach z ponad 20 użytkownikami systemu PLM i co najmniej 30 mln zł rocznych przychodów. Homla, nasz największy klient, ma setki milionów złotych przychodów, kilkuset dostawców, kilkadziesiąt stanowisk zakupowych i kilkadziesiąt tysięcy produktów w ofercie – podkreśla Joanna Wrona.
Do USA przez Europę i Bliski Wschód
Ten rok spółka chce zamknąć z ok. 200 tys. zł MRR (miesięczne powtarzalne przychody). Większość ma pochodzić z Polski, ale przed końcem 2025 r. za mniej więcej dwie trzecie sprzedaży ma już odpowiadać zagranica. W tym miesiącu start-up rusza z ekspansją na Bliskim Wschodzie i w Europie, szczególnie w Wielkiej Brytanii. Wesprze go w tym doświadczona menedżerka - Ula Nairne.
– Ostatnia runda finansowania powinna wystarczyć nam do końca 2025 r., gdy planujemy przekroczyć próg rentowności. Wówczas zamierzamy zebrać kolejne finansowanie z myślą o ekspansji w USA. Zdajemy sobie sprawę z większej niż w Europie konkurencji, ale potencjał też jest znacznie większy. Przepracowałem dziesięć lat w firmach działających w Stanach Zjednoczonych, m.in. Sabre Holdings, więc kontakty mogą okazać się pomocne. Wiem, jak szybko dużą popularność mogą tam zdobyć produkty dobrze dopasowane do potrzeb rynku – mówi Maciej Kraus.

W ostatnim czasie przybywa w Polsce doświadczonych przedsiębiorców i menedżerów inwestujących w start-upy bezpośrednio. SilkPLM to pana pierwsza inwestycja? Planuje pan kolejne czy zarządzanie tak dużą siecią jak Smyk nie zostawia czasu na inne projekty?
W ciągu siedmiu lat zainwestowałem już w kilkanaście spółek, choć bezpośrednio tylko w kilka. Interesują mnie projekty, które mają za sobą co najmniej pozytywny tzw. proof of concept i do których mogę wnieść coś poza pieniędzmi, bo są dla mnie zrozumiałe z perspektywy mojej działalności. To inwestycje wysokiego ryzyka, dlatego traktuję je w kategorii wspierania polskich przedsiębiorców – oceniam nie tylko produkt, ale też zespół. Nie mam czasu na angażowanie się operacyjne, ale doradcze jak najbardziej. Chętnie zainwestuję w kolejne firmy, ale nie narzucam sobie tempa.
Czym pana uwagę przyciągnął SilkPLM?
Na SilkPLM trafiłem z polecenia znajomego. Spółka miała pomysł, by zaoferować coś Smykowi, ale nie do końca wpisuje się to w nasz model. Stworzyła jednak bardzo ciekawe rozwiązanie dla innych firm, rozwiązując problem, który sam obserwuję na rynku. Brakuje elastycznych technologii automatyzujących współpracę z producentami z dalekich rynków i zapewniających kontrolę nad tymi relacjami.
Czy w ostatnich latach polscy dostawcy technologii wykorzystywanych w handlu zaczynają wypierać zagranicznych? I z drugiej strony – czy przybywa zagranicznych sukcesów rodzimych firm produktowych?
Nie znam dokładnych statystyk, ale z moich obserwacji wynika, że w Polsce pojawia się bardzo dużo ciekawych start-upów rozwiązujących ściśle określone problemy w dużych firmach. A jeśli spółka potrafi skutecznie zdobywać klientów w Polsce, to nic nie stoi na przeszkodzie, by osiągnęła sukces międzynarodowy. Granice coraz bardziej się zacierają, procesy i problemy są wszędzie podobne, a potrzeba wielojęzyczności nie jest szczególnie dużym wyzwaniem w zglobalizowanym, cyfrowym świecie.

