BUENOS AIRES (Reuters) - Po kilku dniach zamieszek, w wyniku których zginęły przynajmniej 24 osoby, prezydent Argentyny Fernando de la Rua podał się do dymisji.
Del la Rua przedłożył w Kongresie list rezygnacyjny a następnie odleciał helikopterem do rezydencji prezydenckiej na obrzeżach Buenos Aires.
"Wierzę, ze moja decyzja pozwoli uspokoić sytuację w kraju i utrzymać konstytucjonalną ciagłość republiki" - napisał.
Obecnie władzę w kraju przejął zgodnie z konstytucją przewodniczacy Senatu Ramon Puerta z opozycyjnej partii Peronistów, która odrzuciła propozycję sformowania wspólnego rządu jedności narodowej. Puerta powiedział w czwartek, że będzie rządzić tylko przez 48 godzin.
Kongres ma zebrać się na posiedzeniu w piątek o godzinie 15.00 czasu warszawskiego, aby zdecydować, kto zostanie prezydentem.
Wcześniej w centrum Buenos Aires demonstranci podpalili dwa banki i jedną z restauracji sieci McDonalds,domagając się ustąpienia prezydenta. Podczas walk ulicznych z policją w stolicy kraju zginęło pięciu starszych mężczyzn, którzy zostali stratowani przez tłum.
Para Koreańczyków popełniła samobójstwo, gdy ich sklep na obrzeżach Buenos Aires został okradziony.
Rzecznik Białego Domu Ari Fleicher powiedział, że administracja prezydenta Busha z uwagą "monitoruje wydarzenia w Argentynie".
Stan wyjątkowy nie zdołał powstrzymać fali przemocy, która zaprowadziła kraj na skraj najpoważniejszego kryzysu od czasu zakończenia dyktatury wojskowej w 1983 roku.
Równocześnie sekretarz skrabu USA Paul O'Neill dał do zrozumienia, że administracja Republikanów nie będzie się spieszyć z udzieleniem pomocy dla trzeciej gospodarki Ameryki Łacińskiej.
"Mają do rozpatrzenia trudne działania, które jednak suwerenne państwo musi podjąć, aby odzyskać stabilną pozycję finanasową" - stwierdził amerykański sekretarz skarbu.
"Jednak inicjatywa musi pochodzić od władz tego kraju i nie może być narzucana z zewnątrz" - powiedział Paul O'Neill, pytany czy USA udzielą pomocy finansowej Argentynie.
Jego zdaniem jest "całkiem jasne", że kraj nie będzie w stanie obsłużyć swojego zadłużenia sięgającego 132 miliardów dolarów.
W czwartek dwie agencje ratingowe Fitch i Moody's wyraziły przekonanie, że Argentyna ogłosi wkrótce niewypłacalność i doprowadzi do dewaluacji peso. Dlatego posiadacze papierów dłużnych tego kraju muszą liczyć się ze stratami rzędu 50 procent.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))