Przyznał, że jest głęboko poruszony ujawinionymi nagraniami. Dodał jednocześnie, że stara się je oceniać przede wszystkim z punktu widzenia prawa.
"Nie mamy dzisiaj wystarczającej wiedzy o tym, kto i jakim celu dokonywał i upowszechniał nielegalne nagrania. Możemy się jedynie domyślać złych intencji i złych celów, które temu zjawisku towarzyszyły od samego początku po dzień dzisiejszy. Widzimy już dzisiaj, że efektem tych działań jest zagrożenie realną destabilizacją państwa" - powiedział Komorowski na poniedziałkowej konferencji prasowej.
Przyznał, że z przykrością czyta zapisy z nielegalnych podsłuchów. "Jestem nimi głęboko poruszony, ale staram się oceniać te zapisy przede wszystkim z punktu widzenia prawa, a nie tylko estetyki politycznej. Z punktu widzenia tego czy świadczą one o łamaniu przez funkcjonariuszy państwa polskiego prawa, a nie tylko dobrych obyczajów - choć i dobre obyczaje są ważne, a nawet bardzo ważne" - zaznaczył prezydent.
Komorowski podkreślił jednocześnie, że z konstytucji wynika m.in., że prezydent powinien działać "szczególnie w sytuacjach kryzysowych jako czynnik stabilizujący państwo, a nie je jeszcze bardziej destabilizujący". "Prezydent nie inicjuje zmiany rządu, prezydent uczestniczy w procesie powoływania ewentualnie nowego rządu, jeśli taka jest wola parlamentu" - oświadczył Komorowski.

"Wnioski powinni wyciągnąć bohaterowie nagrań"
Według prezydenta należy minimalizować straty, które w wyniku publikacji nagrań z podsłuchów ponosi polskie państwo.
Prezydent mówił o tym, co może się przyczynić do ustabilizowania państwa dzisiaj. "Po pierwsze, wyjaśnienie, kto i w jakim celu dokonywał nielegalnych podsłuchów. Po drugie, wyjaśnienie, dlaczego operacja na tak dużą skalę była możliwa i została ujawniona w zasadzie przez samych sprawców tak późno. Innymi słowy konieczna jest odpowiedź dotycząca poziomu bezpieczeństwa dzisiaj i w przyszłości" - powiedział.
Zdaniem Komorowskiego, należy "minimalizować straty, które w wyniku afery podsłuchowej ponosi polskie państwo". "W moim przekonaniu te straty są ewidentne" - podkreślił.
"Wnioski powinni wyciągnąć sami bohaterowie nagrań w zależności od własnej wrażliwości, od wyznawanych zasad i od wcześniejszych deklaracji" - powiedział prezydent.