Lotos nie trafi na giełdę, zanim MSP nie zabezpieczy interesów energetycznych kraju. A to może potrwać. Nawet do wyborów.
Ministerstwo Skarbu Państwa nie chce śpieszyć się z prywatyzacją Grupy Lotos, drugiego gracza na krajowym rynku paliw. Najpierw — jak twierdzą przedstawiciele resortu — trzeba załatwić sprawę bezpieczeństwa energetycznego kraju. A bez rozwiązania tej kwestii może się okazać, że Lotosu nie zobaczymy na warszawskim parkiecie w pierwszym półroczu przyszłego roku. Co gorsza, w połowie roku są wybory parlamentarne. Co to oznacza dla tej prywatyzacji? Nie trzeba dodawać.
Zabezpieczyć się
Obecnie Polska jest zaopatrywana w ropę naftową głównie z Rosji rurociągiem Przyjaźń. W obrocie nią pośredniczą w lwiej części J&S Energy oraz Petroval. Resort skarbu kładzie obecnie nacisk na szukanie też innych dróg zaopatrzenia, w tym na dostawy ropy naftowej drogą morską. W centrum zainteresowania znalazł się więc Naftoport. Resort zamierza już wkrótce rozpocząć rozmowy z udziałowcami spółki: Orlenem (48,27 proc.), Rafinerią Gdańską (25,64 proc.), J&S (3,85 proc.) i PERN (17,9 proc.).
— Jesteśmy w przeddzień takich rozmów. Będziemy dążyć do zwiększenia wpływu skarbu państwa w Naftoporcie. Bez tego nie może być mowy o prywatyzacji Lotosu i kolejnym etapie prywatyzacji Orlenu — twierdzi Dariusz Marzec, wiceminister skarbu.
Podkreśla również, że znaczenie dla tempa procesu prywatyzacji obu paliwowych firm ma utworzenie zintegrowanego operatora logistycznego (ZOL). Jego fundamentami miałyby być Naftobazy oraz PERN. Zdaniem Krzysztofa Żyndula, prezesa Nafty Polskiej, koncepcja utworzenia takiego podmiotu powinna być gotowa do końca roku. Jej realizacja mogłaby się rozpocząć w 2005 r.
— W najbliższym czasie będziemy znali już dokładny harmonogram prac nad utworzeniem ZOL — mówi Dariusz Marzec.
Tak nie można
Tymczasem Grupa Lotos miała trafić na giełdę jeszcze w pierwszym kwartale tego roku. Na razie jednak nie ma jeszcze struktury oferty publicznej spółki. Niewykluczone, że znajdzie się tam miejsce dla inwestora branżowego. O ile do niej dojdzie.
— Będę przekonywał resort skarbu, że prywatyzacja Grupy Lotos nie może być łączona z kwestią tworzenia grupy logistycznej. W przeciwnym razie oznacza to przesunięcie przekształceń własnościowych — oponuje Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
Jego zdaniem, Naftoport powinien wówczas znaleźć się w 100 proc. w rękach skarbu państwa.
— Czy to się jednak uda? Jeżeli tak, wówczas Lotos i Orlen powinny mieć równe prawa dostępu do logistyki morskiej Naftoportu — podkreśla Paweł Olechnowicz.