Chodzi przede wszystkim o gołębi wydźwięk wczoraj zakończonego posiedzenia amerykańskiego gremium do spraw kształtowania polityki monetarnej. Po raz kolejny bowiem obniżono prognozy gospodarcze oraz oczekiwania co do przyszłego poziomu stóp. Aż 7 członków komitetu spodziewa się co najwyżej jednej podwyżki kosztu pieniądza w tym roku, a do tego grona należeć może sama Janet Yellen. Pojawiły się już nawet zrewidowane prognozy ekonomistów, które przesuwają termin pierwszej podwyżki stóp z września na grudzień. Oczywiście sama szefowa Rezerwy Federalnej o żadnym terminie wypowiadać się nie chciała, ale dodała, że wyższy koszt pieniądza usprawiedliwią lepsze dane niż te publikowane obecnie. Łagody ton wystąpienia jest dobrą wiadomością dla rynków wschodzących, w tym również GPW.
O poranku nastroje na parkiecie triumfalne jednak nie były, na co wpływ miał słaby początek sesji w Europie oraz niepokoje o przyszłość Grecji. Później jednak atmosfera zaczęła się poprawiać, a sprzyjała temu technika z testem okolic psychologicznego poziomu 2300 pkt. w przypadku indeksu WIG20. Koniec sesji to już lekkie zwyżki wraz z odbijającymi rynkami na arenie globalnej. Pozytywnych doniesień z Brukseli co prawda brakowało, ale inwestorzy liczyć mogli, podobnie zresztą jak sama Angela Merkel, na sukces negocjacji. Historycznie rzecz biorąc porozumienia z Atenami zawsze miały miejsce w ostatniej chwili i towarzyszyła im spora dramaturgia, więc kupujący z pewnością zmysłów nie postradali. Jeżeli więc historia się powtórzy, to szanse są spore, że dzisiejsze minima w najbliższym czasie pogłębiane już nie będą.