247,9 mln zł straciło 1156 osób na upadku Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI), która w kwietniu 2006 r. utraciła licencję domu maklerskiego. Biorąc pod uwagę zmianę, jaka od tego czasu zaszła w przeciętnym wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw, na dzisiejsze pieniądze straty klientów WGI należałoby szacować na ponad 660 mln zł.
Strat klientów nie kwestionują Łukasz K., Maciej S., Andrzej S., menedżerowie WGI oskarżeni o ich spowodowanie. Twierdzą jednak, że utrata pieniędzy klientów jest konsekwencją nieudolnych działań Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG to poprzedniczka prawna KNF) związanych z odebraniem firmie licencji na działalność maklerską. Po ośmiu latach procedowania zostali zresztą uniewinnieni przez sąd pierwszej instancji. Sąd apelacyjny się z tym nie zgodził i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Nastąpiło to w czerwcu 2022 r., po 9,5 roku w sądach i kilku wcześniejszych w prokuraturze – 16 lat po upadku WGI.
- To jest nawet nie porażka, ale klęska wymiaru sprawiedliwości. To jest przykład jak nie powinien sąd pracować – ocenił Jerzy Leder, przewodniczący składu orzekającego Sądu Apelacyjnego w Warszawie, ogłaszając decyzję o skierowaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia.
W pisemnym uzasadnieniu sąd apelacyjny zalecił zaś sądowi pierwszej instancji, by ponowne rozpoznanie sprawy nastąpiło w ciągu „kilku miesięcy”.
Dowodów wystarczy, czy nie?
22 lutego 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że pierwsza rozprawa w ponownym procesie trzech menedżerów WGI odbędzie się 17 maja 2023 r. Kolejna dwa dni później. Dalsze terminy nie zostały jeszcze ustalone, ale sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska zapowiedziała, że będzie się starała wyznaczać po trzy-cztery rozprawy w tygodniu. Zarazem przyznała, że mało prawdopodobne jest by miesięcznie odbywało się osiem rozpraw.

Z wstępnych deklaracji obrony wynika, że co najmniej dwie rozprawy zajmą wyjaśnienia oskarżonych menedżerów WGI. W piśmie z 13 lutego 2023 r. broniący ich adwokat Jakub Wende oczekiwał bowiem przeprowadzenia postępowania sądowego w całości.
Inne podejście ma oskarżenie. Prokurator Marek Skrzetuski już na wstępie zaznaczył, że nie będzie wnosił o przesłuchanie członków rodzin oskarżonych, którzy w poprzednim procesie odmówili zeznań. Jest też za posłużeniem się zeznaniami innych świadków złożonymi w poprzednim procesie.
- Przeprowadzone dowody w ramach poprzedniego procesu sądowego były dowodami kompletnymi – argumentował Marek Skrzetuski w trakcie posiedzenia wstępnego.
Nie widzi też potrzeby wzywania na rozprawy biegłych.
- W przekonaniu prokuratury opinia pisemna oraz składane w ramach poprzedniego rozpoznania sprawy ustne wyjaśnienia biegłych są kompletne – tłumaczył Marek Skrzetuski.
Mariusz Cyran, radca prawny KNF, która występuje w roli oskarżyciela posiłkowego, przyłączył się do stanowiska prokuratury odnośnie do przebiegu oraz organizacji procesu i nie wniósł o przeprowadzenie jakichkolwiek nowych dowodów. Podobne stanowisko zajęła większość prawników reprezentujących pokrzywdzonych, którzy uzyskali status oskarżycieli posiłkowych. Adwokat Małgorzata Eyysmontt zgłosiła jednak potrzebę wysłuchania przez sąd kilku osób.
Radca prawny Dariusz Okolski wniósł o zmianę kwalifikacji prawnej tego co zarzuca się oskarżonym - z nadużycia zaufania w obrocie gospodarczym na klasyczne oszustwo.
- Od początku twierdzę, że zarzut z art. 296 Kodeksu karnego to za mało – podkreślił Dariusz Okolski.
Sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska powiedziała, że się nad tym zastanowi. Jeżeli uzna to za właściwe, to najlepszym momentem do ogłoszenia decyzji będzie odczytanie aktu oskarżenia.
Dariusz Okolski zaproponował też, by sędzia obejrzała w serwisie Netflix film o amerykańskiej piramidzie finansowej zorganizowanej przez Bernarda Madoffa.
- Czy sugeruje pan, by sąd obejrzał ten film w wolnym czasie? – pytała Anna Wierciszewska-Chojnowska.
- Nie w wolnym czasie, ale w ramach godzin pracy – zaznaczył Dariusz Okolski.
Dodał, że nie chodzi o film fabularny, ale dokumentalny.
Sąd karny to sąd papierowy
W trakcie posiedzenia wstępnego sąd zignorował wnioski dowodowe i dotyczące zabezpieczenia majątkowego wobec oskarżonych, złożone w formie elektronicznej.
- Wszystkie pisma nadsyłane elektronicznie [chodziło o ePUAP –red.] bądź mailem będą pozostawione bez dalszego biegu, albowiem w myśl obowiązującego Kodeksu postępowania karnego nie stanowią pism procesowych – podkreśliła sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska.
Zaznaczyła też, że sąd nie jest zobligowany do wzywania nadawców takiej korespondencji do uzupełniania braków formalnych i robić tego nie będzie.
Rozprawy procesu nie będą nagrywane, gdyż wydział karny nie dysponuje takim systemem jak cywilna część sądu. Przebieg rozpraw będzie za to spisywać sprawna protokolantka.
- Nie zamierzam nagrywać rozpraw na płyty. To się nie sprawdza. Potem płyty się uszkadzają np. przy przenoszeniu akt – tłumaczyła sędzia.
Zaznaczyła jednak, że jeśli strony procesu chcą, to mogą go nagrywać na własne potrzeby.