O możliwym końcu „growej” hossy na GPW mówi się nie od dziś, jednak ostatnie tygodnie dostarczają kolejnych dowodów, że branża przestała być dla inwestorów żyłą złota na taką skalę, jak jeszcze niedawno. Notowaniom dużych firm nie pomagają nawet pozytywne komunikaty dotyczące uznanych marek. Na notowaniach mniejszych odbijają się problemy rynku NewConnect, który po boomie z zeszłego roku znów znalazł się w zapaści.
Na 11bit powiało chłodem
Za sztandarowy przykład powyższego można uznać ostatnie wydarzenia wokół 11bit studios. 12 sierpnia spółka rozpoczęła kampanię promocyjno-marketingową gry „Frostpunk 2". Jedynka, która do graczy trafiła w kwietniu 2018 r., okazała się sprzedażowym hitem (ponad 3 mln sprzedanych kopii) i potwierdziła, że po kultowym „This War of Mine” z 2014 r. (wpisanym nawet do kanonu lektur) 11bit studios nadal ma wiele do zaoferowania graczom i z pewnością może szczycić się mianem czołowego polskiego producenta gier.
Entuzjazm graczy dotyczący ogłoszenia kontynuacji „Frostpunka” nie znalazł jednak odzwierciedlenia w notowaniach. Sesję 13 sierpnia, pierwszą po komunikacie, spółka zakończyła spadkiem o blisko 6 proc. Notowania znajdowały się pod presją również na początku nowego tygodnia. W sumie w 2021 r. 11bit znajduje się blisko 3 proc. pod kreską, choć przecież już drugie półrocze 2020 r. nie należało dla akcjonariuszy firmy do szczególnie udanych. Po ośmiu latach z rzędu wzrostu hossa wyraźnie wyhamowała.
Ciche przyjęcie hitu
Z wyraźnie większym entuzjazmem przyjęto nową grę innego czołowego producenta gier z polskiej giełdy. Mowa o grze Car Mechanic Simulator 2021", która do pecetowców trafiła 11 sierpnia, a dzień później mogli w nią zagrać konsolowcy. Gra zagościła na szczycie listy sprzedażowej Steama, co spotkało się z pozytywnym odbiorem na giełdzie. Notowania PlayWay poszły w górę o 8,5 proc.
Analizując szerszy giełdowy kontekst, ciężko jednak powiedzieć o fali entuzjazmu. "Car Mechanic Simulator" to seria z wyrobioną pozycją, która posiada dużą „wishlistę” oraz kluczowy wpływ na wyniki PlayWaya – obecnie, pod względem kapitalizacji, trzeciego największego producenta gier na GPW i 41. największej spółki na GPW. Gra miała wszystko, by stać się motorem hossy na jej akcjach.
Tymczasem dobrze znanej inwestorom „hossy przedpremierowych oczekiwań” nie było. PlayWay w tym roku głównie tanieje. Lipiec – przedpremierowy miesiąc – zamknął spadkiem. Poza dwoma sesjami wzrostów w okolicy premiery, trudno doszukiwać się większych pozytywów na wykresie cen akcji spółki. W sumie od początku 2021 r. PlayWay stracił na giełdzie 20 proc. Spółka wprawdzie wyraźnie drożała w 2020 r., hossa skończyła się jednak w styczniu 2021 r.
Czarnobylskie nadzieje
Nie można jednak powiedzieć, że premiery już w ogóle nie „grzeją” inwestorów i „hossy przedpremierowych oczekiwań” kompletnie zniknęły z giełdowego krajobrazu. Notowane na NewConnect Farm51 Group wyraźnie drożało na przełomie maja i czerwca. Inwestorzy wyczekiwali m.in. na premierę gry "Chernobylite". Ta do graczy trafiła 28 lipca, a 3 sierpnia spółka opublikowała komunikat, że gra zwróciła się już w II kwartale 2021 r. Sam tytuł został świetnie przyjęty przez graczy. 87 proc. z 1648 wystawionych w ostatnim miesiącu grze opinii na Steamie, było pozytywnych. Warto dodać, że tytuł wcześniej rozwijany był w modelu Early Access.
Hossa na akcjach Farm51 Group zakończyła się jednak 16 lipca. Od tego momentu papiery spółki głównie tanieją i wymazały już większość wcześniejszego wzrostu. Nie pomogło dobre przyjęcie "Chernobylite", nie pomógł opublikowany w międzyczasie komunikat, że prace nad drugim flagowym tytułem spółki – „World War 3” – są bliskie zakończenia. W sumie w 2021 r. spółka jest notowana na ledwie 8-procentowym plusie.
Debiutowy cios
Jednym z objawów gamingowej hossy na polskiej giełdzie są liczne debiuty spółek z tej branży. Była ona w tej kwestii zdecydowanym liderem, a GPW szczyciła się, że jest giełdą z największą liczbą notowanych game developerów na świecie.
Już na początku roku duży debiut Huuuge Inc. na głównym rynku pokazał jednak, że z notowaniami debiutantów wcale nie jest tak różowo. Dziś za akcje firmy płaci się o 25 proc. mniej niż podczas lutowego debiutu. W ostatnich dniach solidnym rozczarowaniem był jednak inny debiut – pojawienie się na NewConnect akcji Punch Punk. Choć firma startowała z kursem odniesienia na poziomie 3,06 zł za akcję, pierwszą sesję zakończyła notowana po ledwie 1,84 zł.
Na niskich obrotach
Warto dodać, że branża producentów gier to jeden z liderów rynku NewConnect (to na tej giełdzie obecni są wspominani Punch Punk i Farm51). W wielu wymiarach, zarówno liczby spółek, jak i obrotów oraz samych wzrostów. W 2020 r. mała giełda przeżywała istny boom, który wspomagał także zainteresowanie mniejszymi producentami gier, którzy notowani są na NewConnect. Skok zainteresowania inwestorów ujawnił się w kilkusetprocentowych wzrostach obrotów, a także mocnych wzrostach notowań spółek z rynku.
Niestety, z boomu na NewConnect zostało niewiele. W lipcu 2021 r. średnie sesyjne obroty na NewConnect sięgnęły 12,2 mln zł, podczas gdy w czerwcu było to 15,6 mln zł. Obroty na NewConnect spadają jednak nieprzerwanie od października 2020, gdy osiągnęły rekordowy poziom średnio 122 mln zł na sesję. Na tym tle lipcowe poziomy oznaczają spadek aż o 90 proc. Dodatkowo są niższe niż te notowane przed rozpoczęciem boomu (styczeń 2020). Oczywiście częściowo można to zrzucić na karb wakacji, które sezonowo charakteryzują się niższymi obrotami, jednak szerszy trend jest wyraźny. NewConnect wpadł w marazm, a wraz z nim notowane na małej giełdzie akcje producentów gier. Sam NCIndex, flagowy indeks rynku, od blisko roku podąża w zasadzie w bok.
Problem widoczny jest także na szerszym rynku, co udowadniają przykłady 11bit i PlayWay. Dodatkowo po gwałtownej korekcie wciąż nie może się pozbierać lider branży – CD Projekt. W sumie indeks WIG-Games jest w tym roku pod kreską blisko 20 proc. Z pięciu wchodzących w jego skład spółek, tylko PlayWay może się pochwalić dodatnią 12-miesięczną stopą zwrotu. Mowa jednak o ledwie +2 proc.
Branża potrzebuje zatem nowego impulsu. Ostatnie wydarzenia pokazują, że nawet duże premiery nie stały się lekarstwem na giełdowe bolączki branży. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że wielka hossa poprzednich lat wywindowała wyceny głównych spółek z branży. Być może wspominanym impulsem mogłoby być udane IPO Techlandu, władze spółki zapowiadały jednak ostatnio, że jeżeli miałoby dojść do debiutu, to na pewno nie przed zaplanowaną na grudzień premierą „Dying Light 2”.