Producenci nie chcą importu maszyn
Polskie firmy zamierzają ograniczyć sprowadzanie używanych koparek i spychaczy
PRECZ Z DEMOBILEM: Ryszard Kardasz, szef Huty Stalowa Wola, liczy na postawienie barier dla importu używanych maszyn budowlanych. Nieoficjalnie wiadomo, że krajowym producentom chodzi o ustanowienie kontyngentu na urządzenia z demobilu. fot. GK
Krajowi producenci maszyn budowlanych liczą, że rozwiązania prawne ograniczą import używanego sprzętu do Polski. Jednym z orędowników takiego wyjścia są przedstawiciele Huty Stalowa Wola. Do Sejmu trafiły już propozycje zmian w ustawach, które mogłyby postawić zaporę przeciw importowi używanych urządzeń.
Antoni Kopyto z Huty Stalowa Wola nie ukrywa, że do takiego kroku zmusiła krajowych producentów (w tym HSW) sytuacja na krajowym i światowych rynkach. Nasz rozmówca twierdzi, że bardzo się one skurczyły po kryzysie w Azji i w Rosji. Nawet sprzedaż maszyn budowlanych, wykonywanych przez HSW i sprzedawanych na rynek amerykański, się obniżyła.
— Nasz dystrybutor, który działa w Stanach Zjednoczonych, zamówił o kilkaset maszyn mniej. To znacząco może zaważyć na wynikach Huty Stalowa Wola — mówi Antoni Kopyto.
Autostrady zachęcają
W tej sytuacji firma zaczęła poszukiwać zbytu na rynku krajowym. Tutaj jednak natrafiła na dość poważny problem w postaci konkurencji ze strony dystrybutorów sprzedających używane maszyny.
— Dochodzi do takich sytuacji, że do kraju wracają i są oferowane urządzenia, które my wyeksportowaliśmy na Zachód jakiś czas temu — zauważa Antoni Kopyto.
Nasz rozmówca zaznacza, że nie oznacza to, iż w potencjalnie powstałą po wprowadzeniu ograniczeń lukę od razu wejdzie HSW ze swoimi wyrobami. Twierdzi jednak, że perspektywy dla tego rynku są zachęcające, bo w końcu ruszy program budowy autostrad, który w sposób naturalny wykreuje popyt na tego typu wyroby.
Według Antoniego Kopyto, istotna jest również kwestia bezpieczeństwa pracy takich maszyn budowlanych.
— Ten wymóg przeważnie nie jest spełniany przez importerów — twierdzi.
Lobbying działa
Przedstawiciele huty rozpoczęli działania, zmierzające do ograniczenia importu, kilka miesięcy temu. Wówczas odbyło się spotkanie tych krajowych firm, które jeszcze wytwarzają maszyny budowlane. Zgodnie uznano, że potrzebne są ograniczenia dla importu. Rozpoczęto też działania lobbyingowe, nie tylko wśród polityków regionu. Jak relacjonuje Antoni Kopyto, na następnym spotkaniu, odbywającym się już w stolicy, przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki zachęcali producentów do korzystania z już istniejących narzędzi, np. zastosowania przepisów antydumpingowych. To jednak branży nie wystarcza. Wierzy ona, że potrzebne są bardziej rygorystyczne przepisy, dotyczące certyfikacji i badań technicznych.
Importerzy ostrzegają
Najbardziej niezadowoleni są oczywiście importerzy maszyn. Jakub Dutkowski z lubelskiej firmy Baggero zwraca uwagę na to, że pokrzywdzeni mogą zostać właściciele firm budowlanych.
— Ich często nie stać na zakup nowego urządzenia. Maszyna, która ma pięć lat, może popracować następne pięć i znajduje się w dobrym stanie — kosztuje o połowę mniej niż podobny produkt prosto z fabryki. Na Zachodzie nie ma takich ograniczeń i zastanawiam się, czy będą one zgodne z prawem unijnym — mówi Jakub Dutkowski.
Podobne stanowisko zajął Adam Sobieraj, współwłaściciel gliwickiej firmy Glimat. Zauważa, iż wprowadzenie obostrzeń dotyczących sprowadzania maszyn odbije się przede wszystkim na wysokości cła.
— Do chwili obecnej nie ma żadnych przeciwwskazań dotyczących wieku maszyny czy jej stanu technicznego. Wprowadzenie jakichkolwiek ograniczeń z pewnością nie zmniejszy popytu na importowane maszyny. Polscy producenci oferują tylko jeden procent z gamy urządzeń potrzebnych w budownictwie, więc bicie na alarm jest w chwili obecnej zupełnie na wyrost — przekonuje Adam Sobieraj.