Grupa niezależnych filmowców założyła spółkę, która dystrybuuje filmy — bynajmniej nie komercyjne przeboje.
Ten rok może być rekordowy, jeśli idzie o frekwencję w kinach. Wszystko za sprawą m.in. „Pasji” i trzeciej części „Władcy pierścieni”. Jednak ogromnym zainteresowaniem cieszą się również produkcje kina niezależnego, tyle że... ze świecą szukać ich w salach projekcyjnych. Głównie za sprawą firm dystrybucyjnych, które nie są zainteresowane ich rozpowszechnianiem. Jest więc produkt, klient, ale brakuje dostawcy. Tę sytuację wykorzystali trzej filmowcy: Wiesław Paluch, Krzysztof Semniuk i Borys Pugacz-Muraszkiewicz, którzy poprzez swoją firmę producencką Motór-Film postanowili wypełnić niszę.
— W 2003 r. nakręciliśmy film „Motór”. Dostał on osiem nagród, w tym wyróżnienie na festiwalu w Gdyni. Mimo to nie udało się wejść z nim do szerszej dystrybucji. Okazało się, że w podobnej sytuacji jest większość niezależnych filmowców — opowiada Wiesław Paluch.
Do tej pory jedyną możliwość zaprezentowania takiej produkcji dawała telewizja. Jednak po takiej emisji filmy nie miały szansy wejść do kin.
— Normalny proces upowszechniania zaczyna się w kinach, potem następuje sprzedaż na nośnikach VHS i DVD, a na końcu — telewizja. Produkcja, która zaczyna dystrybucję od TVP, kończy na niej swój żywot — mówi Wiesław Paluch.
Dużo i tanio
Projekt ruszył na początku marca, a już z Motór-Filmem podpisały umowy 23 kina.
— W dystrybucji mamy pięć filmów. To połowa produkcji niezależnej z 2003 r. — dodaje Wiesław Paluch.
Kino niezależne jest tańsze od innych produkcji.
— Wynegocjowaliśmy ceny biletów na poziomie 8 zł — twierdzi Wiesław Paluch.
Połowa z wpływów zostaje dla kina, resztę po równo biorą dystrybutor i producent.
— Dzielimy się ze stowarzyszeniem Grupa Inicjatyw Filmowych, które patronuje niezależnym producentom — dodaje Wiesław Paluch.
Pomogła technika
Inicjatorzy niezależnej dystrybucji nie ukrywają, że ich inicjatywa jest możliwa dzięki upowszechnieniu się nowoczesnych projektorów multimedialnych, z których można wyświetlać filmy zapisane na nośnikach DVD. Większość filmów niezależnych jest bowiem rejestrowana na nośnikach elektronicznych, tańszych od taśmy filmowej.
— Konwersja filmu na taśmę 35 mm, a takiej używa się w klasycznych seansach, to koszt około 200 tys. zł — podkreśla Wiesław Paluch.
Dodaje, że nowoczesne projektory dają jakość nie odbiegającą od dotychczasowej projekcji. Motór-Film wynegocjował także z Sony zniżki dla kin, które będą wprowadzać repertuar niezależny.
Okiem Eksperta
Jest klientela
To bardzo dobry pomysł. Jest klientela na takie kino, ale trzeba do niej dotrzeć. Powodzenie tej inicjatywy będzie zależeć od działań promocyjnych, a wymaga to dużej pracy i nakładów.
Jakub Duszyński Gutek Film