Produkcja budowlana spadnie o 5-15 proc.
Analitycy biur maklerskich są zgodni, że w tym roku przychody firm budowlanych zmniejszą się. Rozbieżności pojawiają się przy określaniu wielkości tego spadku. Część specjalistów uważa, że wyniesie on 5-6 proc., pesymiści mówią natomiast nawet o 10-15 proc.
Wyniki przedsiębiorstw budowlanych po pierwszym kwartale nie są tak złe, jak sugerowały ostrzeżenia o pogorszeniu koniunktury. Sygnały, jakie docierają od producentów prefabrykatów i elementów stosowanych w budownictwie, mogą jednak niepokoić. Huty szkła okiennego np. przyznają się do spadku wartości zamówień o 35 proc., a wytwórnie pokryć dachowych aż o 40 proc.
Dwucyfrowy spadek
— Tajemnicą poliszynela jest, że w tym roku firmom budowlanym będzie bardzo ciężko i możliwe, że spadek produkcji budowlano-montażowej będzie dwucyfrowy — uważa Paweł Puchalski, analityk Raiffeisen Capital & Investment Polska.
Jednak opieranie się na informacjach mówiących o 35-40-proc. spadku zamówień na materiały stosowane w budownictwie jest — jego zdaniem — przesadą.
— Nie będzie aż tak źle. Produkcja budowlana zmniejszy się w tym roku o 10-15 proc. — szacuje Paweł Puchalski.
Podobnego zdania jest Robert Chojnacki, analityk BM BGŻ, który uważa, że przychody firm budowlanych spadną o 10-12 proc.
Jeszcze mniej pesymistycznie nastawiony jest Marek Majewski, analityk BDM PKO BP.
— W cenach bieżących produkcja będzie taka sama jak rok wcześniej. Przy stałych cenach spadek może wynieść około 5 proc. — mówi analityk BDM PKO BP.
Podobnego spadku, 5-6 proc., spodziewa się także Rafał Jankowski, analityk CDM Pekao.
— Letnie miesiące powinny przynieść wzrost inwestycji, ale skorzystają na tym głównie duże firmy. Sytuacja w małych firmach jest fatalna i niewiele wskazuje na to, aby się poprawiła. A firmy te realizują kilkadziesiąt procent całej produkcji budowlanej — mówi Rafał Jankowski.
Najlepsze segmenty
Analitycy mieli natomiast spore trudności z jednoznacznym wskazaniem tych segmentów rynku budowlanego, w których firmy nie powinny odczuć pogorszenia koniunktury. Według Rafała Jankowskiego będą to wielkopowierzchniowe centra handlowe.
— To nie jest rynek wzrostowy, ale przy malejących nakładach inwestycyjnych będzie najlepszym segmentem, ponieważ inwestorzy zagraniczni chcą mieć swój udział w rynku hipermarketów — twierdzi Rafał Jankowski.
Nie najgorsze perspektywy ma też mieszkaniówka. W przypadku tego segmentu powinien nastąpić rozwój, ale analitycy uważają, że zwiększy się głównie wartość wykonanych prac, a nie osiągniętych przychodów.
— Żeby zapewnić sobie zatrudnienie, coraz więcej firm bierze się za budowę mieszkań. W efekcie rynek stał się ciaśniejszy i coraz trudniej będzie sprzedać mieszkania. Już teraz wiele firm pracuje na praktycznie zerowych marżach — uważa Robert Chojnacki, analityk BM BGŻ.
Jego zdaniem, 2001 r. będzie bardzo dobry dla firm drogowych. Przemawiają za tym dobre wyniki GPRD za pierwszy kwartał oraz wypełniony już w 100 proc. portfel zamówień Dromexu.
Zupełnie słaby może natomiast okazać się segment budownictwa hydroinżynieryjnego oraz przemysłowego. Znacznie lepsze perspektywy ma budownictwo ochrony środowiska, ale tutaj z kolei brakuje środków przedakcesyjnych z Unii Europejskiej
Prognozy ECR
Instytucje finansowe niechętnie biorą się za całościową analizę sektora, ponieważ trzeba dysponować zaawansowanymi modelami ekonometrycznymi i świetnym rozeznaniem na rynku budowlanym. Jednocześnie zapotrzebowanie na takie analizy jest coraz mniejsze, ponieważ ze strony inwestorów branżowych i giełdowych maleje zainteresowanie spółkami budowlanymi.
Raport o przewidywanym rozwoju sytuacji w polskim budownictwie przygotował duński instytut European Construction Research. Firma ta prognozuje, że w tym i przyszłym roku inwestycje w sektorze inżynierii lądowej i wodnej mają wzrosnąć o 6 proc., głównie dzięki nakładom na infrastrukturę transportową. Do 2010 r. inwestycje w tym sektorze wyniosą 8 mld USD (32 mld zł).
Polscy analitycy bardzo sceptycznie podchodzą do tego raportu, ponieważ prognozy ECR jeszcze nigdy się nie sprawdziły.