Produkcja leków powinna wrócić do kraju

Aleksandra ŁukaszewiczAleksandra Łukaszewicz
opublikowano: 2020-11-11 22:00

Polskie firmy farmaceutyczne mają potencjał, by rozwijać produkcję leków, ale potrzebują wsparcia państwa - wynika z raportu PIE.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • – Jaka część witaminy C i jej pochodnych sprzedawanych w Europie pochodzi z Chin
  • – Jak rozwijają się polscy producenci substancji czynnych i leków
  • – Dlaczego system payback szkodzi polskim producentom

Odbudowa gospodarek po kryzysie COVID-19 stwarza okazję do wzmocnienia sektorów strategicznych w UE oraz ich przekształcenia w skali globalnej - uważają autorzy raportu o sektorach strategicznych w gospodarce unijnej, przygotowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny. Analizie poddali przemysł farmaceutyczny i motoryzacyjny.

Podkreślają w nim, że problemy bezpieczeństwa w europejskim sektorze farmaceutycznym istniały już przed pandemią, związane były z jakością i dostępnością aktywnych substancji farmaceutycznych (API) z Chin. Państwo to jest kluczowym dostawcą wielu substancji czynnych wykorzystywanych do produkcji leków w Polsce. W 2019 r. 62 proc. witaminy C i jej pochodnych, czy 97 proc. rutyny pochodziło z Chin. Kraje takie jak Indie czy Chiny zaliczane są do grupy wschodzących rynków farmaceutycznych, dla których prognozuje się, że do 2023 r. roczny wzrost tempa sprzedaży leków będzie wynosił 5-8 proc.

– Bezrefleksyjna polityka kierowania się tylko najniższą ceną uzależnia nas od Azji. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, polscy producenci będą wycofywać się z rynku, na czym stracą konsumenci. Pacjenci nie będą mogli czuć się bezpiecznie i być pewni, że w razie kryzysu leki w aptekach będą dostępne - podkreśla Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, zrzeszającego 18 firm faramceutycznych z kapitałem krajowym (jak Polpharma i Adamed) i zagranicznym (m.in. Teva i Sandoz).

Problem stanowi także system payback, który pozwala Ministerstwu Zdrowia kontrolować wydatki na refundację leków. Polega on na ustaleniu budżetu na refundację, a w przypadku przekroczenia go, firmy farmaceutyczne biorą udział w pokryciu kwoty przekroczenia.

– Kiedy granice zostały zamknięte, bazowaliśmy na zmagazynowanych zasobach leków. Firmy, które zachowywały się wówczas odpowiedzialnie i zapełniały lukę na rynku, musiałyby ponieść ogromne wydatki, gdyby Ministerstwo Zdrowia zdecydowało sie zastosować payback - mówi Krzysztof Kopeć.

Jak oceniają autorzy raportu Polska ma potencjał, by rozwijać produkcję substancji czynnych i leków w kraju, o czym może świadczyć poprawa bilansu handlowego API w latach 2016-19. Naszymi podstawowymi atutami są infrastruktura oraz wykształcona i doświadczona kadra. Duże koszty związane z normami ekologicznymi oraz zużycie energii elektrycznej powodują jednak, że do zwiększenia produkcji potrzebny jest system wsparcia dla krajowych wytwórców. Zdanie to podziela Krzysztof Kopeć.

– Polskie przedsiębiorstwa farmaceutyczne mają duży potencjał, którego nie wykorzystujemy. Ministerstwa Zdrowia kupuje jak najtańsze leki, nie myśli natomiast o zagwarantowaniu stabilności łańcucha dostaw. Producenci leków rozwijają się, ale w wolniejszym tempie niż 5 lat temu - mówi Krzysztof Kopeć.

Przeniesienie produkcji do kraju poprawiłoby sytuację i dodatkowo wiązałoby się z przestrzeganiem bardziej restrykcyjnych norm związanych z ochroną środowiska niż w Azji.

Autorzy raportu zwracają uwagę na konieczność zaangażowania władz publicznych, organizacji zrzeszających producentów, pacjentów oraz środowiska naukowego. Ich zdaniem odpowiedzią na zakłócenia w dostawach powinno być nie tylko przenoszenie produkcji do kraju, ale także rozszerzenie sieci dostawców i dbanie o ich bezpieczeństwo.