Trzy lata temu, kiedy Profi Credit chciał zaciągnąć kilka milionów złotych kredytu, musiał pisać do właściciela w Czechach, żeby dał pisemne gwarancje dla banku, że inwestycję w Polsce traktuje poważnie i długoterminowo. Trudno się dziwić wstrzemięźliwości instytucji kredytowych, bo skumulowana strata pożyczkodawcy przekraczała wtedy 55 mln zł.

Od tamtego czasu sporo się zmieniło. W ubiegłym roku Profi Credit miał 63,3 mln zł zysku, a po trzech kwartałach 2014 r. już 64 mln zł. Z nieznanego szerzej dostawcy pożyczek pozabankowych wyrasta na jednego z największych graczy na rynku przez lata zdominowanym przez Providenta. W „Pulsie Biznesu” po raz pierwszy podaje szczegóły obrazujące skalę jego biznesu i ujawnia plany na przyszłość.
Ryzykowny internet
Firma zaczynała w 2010 r. ze sprzedażą pożyczek na poziomie 105 mln zł. Rok później wolumen wzrósł do 175 mln zł, a w 2012 r. do 279 mln zł. Najlepszy był dotychczas 2013 r., kiedy sprzedaż osiągnęła poziom 425 mln zł, wygląda jednak na to, że rekord się nie utrzyma.
Po trzech kwartałach 2014 r. wartość udzielonych przez Profi Credit pożyczek wyniosła 356 mln zł. Z roku na rok rośnie też liczba klientów firmy, choć konkurencja chwali się większymi osiągami — Vivus.pl 600 tys. pożyczkobiorców w bazie, Provident około 800 tys. (taki poziom utrzymuje od kilku lat).
Tymczasem Profi Credit w tym roku udzielił 38,4 tys. pożyczek, a przed rokiem, kiedy osiągnął historyczny wynik, 47,5 tys. zł, co oznacza, że jego przeciętny klient pożycza około 9 tys. zł.
— Specjalizujemy się w udzielaniu wysokich pożyczek z dłuższym terminem spłaty. Maksymalna wartość wynosi 25 tys. zł — mówi Jarosław Chęciński, dyrektor wykonawczy Profi Credit. To jeden z wyróżników pożyczkodawcy na tle konkurencji, która (jak Provident) dopiero niedawno zaczęła wydłużać i podnosić pożyczki.
Drugą charakterystyczną cechą Profi Credit jest model dystrybucji pożyczek, którą zajmuje się sieć 93 biur obsługi klienta oraz 3 tys. mobilnych agentów. Połowę biznesu generują oddziały, następni są lotni sprzedawcy. Niewielki jest natomiast udział sprzedaży internetowej, która przynosi firmie około 1 mln zł miesięcznie. Profi Credit nie wie, co zrobić z tym kanałem dystrybucji.
— Mamy poważne wątpliwości, czy w obecnym stanie prawnym w Polsce bezpiecznie jest rozwijać działalność pożyczkową przez internet. Obawiamy się ryzyka regulacyjnego — mówi Jarosław Chęciński.
Chodzi o to, czy przelew 1 grosza na konto pożyczkodawcy, wykonany przez klienta, można uważać za podpisanie umowy. W Polsce to powszechna metoda kupowania produktów finansowych na odległość, np. rachunków osobistych. Czym innym jest jednak otwarcie konta przelewem, czym innym umowa pożyczki, którą obie strony mają prawo wypowiedzieć.
Potencjał białych plam
Provident dopiero po miesiącach rozważań zdecydował się uruchomić osobną spółkę do udzielania pożyczek on-line. Profi Credit na razie trzyma internet na dystans, żeby nie podpaść regulatorom.
UOKiK znowu zainteresował się branżą i rozesłał ankiety do pożyczkodawców, pytając — jak poprzednio — o stan biznesu i prosząc o wskazanie dziesięciu największych konkurentów. Ostatnim razem, w 2013 r., kwerenda na rynku pożyczkowym skończyła się serią bolesnych kar finansowych. Dlatego Profi Credit woli dmuchać na zimne — zwłaszcza że potencjał tradycyjnego modelu uważa za bardzo duży. Stąd ambitne plany na najbliższy rok.
— Zakładamy wzrost sprzedaży rzędu 40 proc. Patrząc na mapę Polski, widzimy sporo białych plam — miejsc, w których nie jesteśmy jeszcze odpowiednio reprezentowani. Dlatego powiększymy sieć oddziałów o jedną trzecią. Liczba mobilnych agentów powinna na koniec 2015 r. wzrosnąć do 5 tys. — deklaruje Jarosław Chęciński. Pół żartem, pół serio mówi, że Profi Credit ma ambicję stać się liderem rynku pożyczkowego.
— Potencjał rynku jest bardzo duży, a my dowiedliśmy, że potrafimy go dobrze wykorzystać — mówi dyrektor.
Czesi Polską silni
Profi Credit należy do Profireal Group, kontrolowanej przez czeskiego miliardera Davida Berana. Grupa prowadzi działalność w Polsce, Czechach, Bułgarii i na Słowacji. Największe dochody zapewnia jej biznes nad Wisłą, który — według raportów Profireal — przyniósł 15,3 mln EUR zysku w ciągu trzech kwartałów tego roku. Dla porównania w Czechach grupa zarobiła 3,6 mln EUR, w Bułgarii 1,2 mln EUR i 744 tys. EUR na Słowacji. Wartość pożyczek udzielonych w całym regionie wynosi około 200 mln EUR.