Dynamika produkcji na polskim rynku hutniczym sięga 8-9 proc., a tendencje wzrostowe utrzymują się też na rynku światowym.
Perspektywy dla polskiego rynku produkcji i dystrybucji stali na nadchodzący rok są korzystne. Nastąpiła poprawa wyników w stosunku do lat ubiegłych. Produkcja stali wzrosła o ponad 600 tys. ton, a wyrobów stalowych o 349 tys. ton. Eksport gotowych wyrobów stalowych wzrósł o 170 tys. ton, import o 245 tys. ton. W efekcie zużycie jawne gotowych wyrobów stalowych podniosło się w Polsce o 320 tys. ton. Niekorzystny pozostał stosunek wzrostu importu stali wobec eksportu.
Dobra koniunktura
Na poprawę wyników branży w stosunku do lat ubiegłych złożyło się kilka czynników zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Dużą rolę odegrały pozytywne światowe tendencje w produkcji i spożyciu stali, przez co wzrosła jej cena, także na polskim rynku. Sytuację wykorzystała spółka Polskie Huty Stali, która poprzez połączenie czterech hut: Katowice, Sendzimira, Cedler i Florian uzyskała efekt synergii.
— W Polsce dynamika produkcji w bieżącym roku jest dodatnia i sięga 8-9 proc. Należy podkreślić, że przez ostatnie dwa lata notowano łącznie ponad 20-proc. spadek produkcji. Tegoroczny jej przyrost nastąpił głównie za sprawą poprawy sytuacji w PHS. Swój udział ma w tym również ożywienie na rynku wewnętrznym oraz skutki korzystnych tendencji w otoczeniu. Zużycie krajowe szacowane jest w tym roku na 7,3-7,4 mln ton — mówi Romuald Talarek, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Polskie ożywienie prawdopodobnie nie byłoby możliwe, gdyby nie fakt utrzymywania się tendencji wzrostowych także na świecie — w 2002 r. wyprodukowano około 902 mln ton stali.
— W 2003 r. zostanie osiągnięty kolejny rekord. Po dziewięciu miesiącach produkcja była wyższa o 7,1 proc. w porównaniu z tym samym okresem sprzed roku. Największy przyrost zanotowano w Chinach — 21 proc. Według prognoz analityków, produkcja stali i konsumpcja wyrobów ze stali na świecie będą rosnąć przynajmniej do 2007 r. w tempie zbliżonym do dzisiejszego. Stal nadal wygrywa z substytutami — dodaje Romuald Talarek.
Rynek europejski
Optymistycznie w przyszłość patrzą przedstawiciele dystrybutorów stali. Dobre perspektywy dostrzegają zwłaszcza w kontekście zbliżającej się akcesji Polski do Unii Europejskiej, chociaż zawsze rodzą się wątpliwości.
— Uzyskamy szerszy dostęp do wielkiego rynku unijnego. Odżył wzrost gospodarczy — potwierdzają to przedstawiciele przedsiębiorstw różnych sektorów. Liczymy też, że po akcesji na terenie Polski będą realizowane wspólne przedsięwzięcia unijne, przez co wzrośnie zapotrzebowanie na konsumpcję stali. Taka sytuacja już miała miejsce w Hiszpanii. Pozytywnym aspektem jest także to, że nie ma w Polsce kryzysu nadprodukcji stali. Możemy nawet produkować więcej — mówi Tomasz Milas, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Jednak pod znakiem zapytania stoją warunki handlu ze Wschodem. Dla polskich przedsiębiorców najważniejsza jest kwestia utrzymania obecnych, znacznie większych od unijnych kontyngentów na import taniej stali z Ukrainy.
— Nie wiemy, czy po 1 maja 2004 r. polscy przedsiębiorcy te kontyngenty utrzymają, czy firmy Piętnastki nie będą starały się ich przejąć. Wiemy, że zachodni przedsiębiorcy oczekują, że po akcesji nowych państw ich kontyngenty zostaną powiększone. Będziemy lobbować w Ministerstwie Gospodarki, aby korzystne kontyngenty dla Polski zostały jednak utrzymane, a co za tym idzie — by polscy przedsiębiorcy mieli do nich ułatwiony dostęp — wyjaśnia Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Nowa epoka
Przedstawiciele branży są zdania, że obecnie na rynku producentów stali dokonuje się przełom. Około 70 proc. polskiego rynku produkcyjnego należy do połączonych Polskich Hut Stali. Rynek jest już częściowo sprywatyzowany, co oznacza, że coraz bardziej zaczynają nim rządzić pożądane relacje rynkowe.
— Wcześniej królowały kompensaty (czyli płatności w naturze — stalą), co stanowiło ogromny problem. Profesjonalnym firmom trudno było niejednokrotnie konkurować z przypadkowymi przedsiębiorcami, oferującymi stal po dumpingowych cenach. Prowadziło to do destabilizacji rynku. Płaciliśmy za to wszyscy wysoką cenę, łącznie z końcowymi odbiorcami. Teraz rynek zdecydowanie zaczął się oczyszczać i to także jest pozytywny aspekt dzisiejszego rynku hutniczego — podsumowuje Tomasz Milas.