PRUMERICA TWORZY TRADYCJĘ WOLONTARYZMU

Renata Zawadzka
opublikowano: 1999-10-07 00:00

PRUMERICA TWORZY TRADYCJĘ WOLONTARYZMU

Nowe towarzystwo ubezpieczeń na życie buduje swój wizerunek na długo przed rozpoczęciem działalności

SZCZYTNE CELE: Tym dzieciom i ich matkom nasza wspólna praca na pewno przyniesie pożytek. Nam zaś zapewnia poczucie wspólnoty z kolegami z firmy, środowiskiem, w którym żyjemy, i świadomość, że ktoś, kto grabi liście, też się musi nieźle napracować. Ja w każdym razie sam się o tym przekonałem — zapewnia Zdzisław Montkiewicz, prezes i dyrektor generalny towarzystwa.

Prumerica Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie uczciło pracą Światowy Dzień Wolontariusza. Pracownicy firmy i ich rodziny wykonali prace porządkowe i remontowe w brwinowskim domu samotnej matki. Dzieciom z Brwinowa i podopiecznym Domu Ojca Ignacego z warszawskiej Pragi firma zapewniła dzień pełen niecodziennych wrażeń.

— W tym roku nasza firma matka — Prudential Insurance Company of America — obchodzi 125 rocznicę istnienia. Przypada ona na Światowy Dzień Wolontariusza. Toteż postanowiliśmy ją uświęcić, przepracowując 125 tysięcy dni w celach dobroczynnych. To wyzwanie podjęli pracujący w towarzystwie na całym świecie, także ci, którzy współtworzą nasz polski oddział — opowiada Paula Vaughan, wiceprezes Prumerica Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie.

Lojalność w cenie

Prumerica uzyskała licencję rok temu. Choć działalność statutową rozpocznie dopiero w kwietniu 2000 r., już od stycznia zaczęto budować strukturę organizacyjną towarzystwa. Z trzech tysięcy chętnych do pracy wybrano 40 osób, starannie omijając kadry konkurencyjnych firm.

— Zależy nam na lojalności naszych ludzi. Inwestujemy niemało w ich szkolenie. Staramy się zapewnić możliwie najlepsze warunki pracy i płacy. Nie możemy stawiać na tych, którzy są skłonni bez skrupułów zmienić pracodawcę. Podobnie mogą w przyszłości postąpić wobec nas — wyjaśnia Zdzisław Montkiewicz, prezes i dyrektor generalny towarzystwa.

Praca łączy

Budowaniu silnych więzi służą m.in. szkolenia w kraju i za granicą, imprezy integracyjne, a także wspólne wykonywanie prac na rzecz społeczności, w której firma funkcjonuje.

— Ważne, że to robimy właśnie w ośrodku położonym tak blisko Warszawy. W tym środowisku już za kilka miesięcy rozpoczniemy działalność — deklaruje Bob Clarc, dyrektor marketingu, członek zarządu towarzystwa.

— Moglibyśmy urządzić piknik dla pracowników, a na rzecz Domu Samotnej Matki w Brwinowie czy świetlicy środowiskowej Dom Ojca Ignacego przekazać kolejny datek. Uważam jednak, że takie akcje jak dzisiejsza są cenniejsze. Będziemy więc je kontynuować, wspomagając naszą pracą głównie te dwa wybrane ośrodki — dodaje Zdzisław Montkiewicz.

Chwyciło

Część pracowników porządkowała obiekt w Brwinowie. Inni w tym czasie zajęli się dziećmi.

— Maluchy uczestniczące w widowisku kukiełkowym aż promieniały radością. Starsze malowały, uczyły się obsługi komputera, oglądały filmy. To był dobry dzień nie tylko dla nich, ale i dla nas — mówią chórem panie, które pozostały z dziećmi w siedzibie firmy.

Pomysł spodobał się nie tylko pracownikom Prumeriki. Do akcji włączyły się m.in. Master Foods Polska, Frito Lay Polska, hotel Marriott, drukarnie Spot Color i Print & Display, Studio Echo oraz Princess Polska.

POCZUCIE WSPÓLNOTY: Sylwia Marczak i Izabela Cytrowska, żony pracowników Prumeriki, z przyjemnością poświęciły swój czas, by świat dzieci z Brwinowa stał się bardziej kolorowy. Ich mężowie w tym czasie układali nowe wykładziny, malowali lamperie, porządkowali otoczenie.

SATYSFAKCJA: Ta praca pochłonęła zaledwie kilka godzin, a ileż mamy satysfakcji — cieszy się Paula Vaughan, wiceprezes towarzystwa Prumerica (na zdjęciu po lewej z Bobem Clarkiem, dyrektorem marketingu i członkiem zarządu, oraz Beatą Kubik, tłumaczką).

INFORMATYK Z PĘDZLEM: Podzieliliśmy się na zespoły. Jedni porządkowali wnętrze, inni wybrali pracę na świeżym powietrzu. To nie tylko pożyteczne, ale także bardzo przyjemne zajęcie — zwierza się Daniel Perzyński, młodszy analityk systemowy w dziale IT, z pasją machający pędzlem.