Połowie mikro, małych i średnich firm wciąż nie udało się wrócić do poziomu obrotów sprzed pandemii – wynika z badania zrealizowanego przez instytut Keralla Research na zlecenie BIG InfoMonitor. Nie zawsze są one jednak ofiarami całkowitego czy choćby częściowego lockdownu. O zamknięciu wynikającym z obostrzeń pandemicznych mówi co piąta ankietowana firma (21 proc.), a co dziesiąta (10 proc.) cierpi dlatego, że działa na rzecz zamrożonych biznesów.
Zastrzyk gotówki
Przy tym niemal wszystkie firmy, którym spadły obroty, oczekują pomocy ze strony państwa.
– Najchętniej przyjęłyby bezpośredni zastrzyk gotówki w postaci dopłat, subwencji lub pożyczek. To pozwoliłoby im utrzymać się na powierzchni. W drugiej kolejności wsparciem mogą być wszelkie odciążenia: zwolnienie z opłacania składek ZUS, ulgi podatkowe, obniżenie danin czy innych opłat. Co więcej, co piąty przedstawiciel całkowicie zamkniętych biznesów uważa, że należy mu się rekompensata utraconych obrotów, zwrot kosztów działalności lub zwrot z ZUS – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Na pieniądze i ulgi w największym stopniu liczą spółki prowadzące działalność usługową (53,7 proc.) i transportową (52,6 proc.) oraz najmniejsze podmioty. Najrzadziej o takiej potrzebie wspominają przedstawiciele sektora przemysłowego (37,1 proc.).
Badanie pokazuje, że wiosenny lockdown mocno dał się firmom we znaki. O ile w 2021 r. przedsiębiorcy poszkodowani przez koronawirusa wchodzili z umiarkowanym optymizmem i całkiem spora ich grupa (40 proc.) spodziewała się, że uda im się znacząco zwiększyć sprzedaż, to po marcowym lockdownie taką nadzieję ma już tylko co dziesiąty przedsiębiorca. Natomiast co trzecia firma spodziewa się zmiany na lepsze dopiero za rok, dwa a nawet trzy lata.
Miliardy długów
W poniedziałek 26 kwietnia ruszyła kolejna tarcza antykryzysowa, tym razem skierowana do ponad 60 branż. Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz Biura Informacji Kredytowej (BIK) wynika, że w ciągu jedenastu miesięcy pandemii zaległości podmiotów, dla których została przewidziana ta pomoc, wzrosły o 152 mln zł do 3,18 mld zł, a problemy ma 36,7 tys. firm.
Zaległości wszystkich firm sięgają 33,9 mld zł, a liczba niesolidnych dłużników to 324 tys. To oznacza, że długi należące do branż objętych dofinansowaniem stanowią ok. 10 proc. wszystkich należności. Przy tym tempo przyrostu liczby dłużników, jak i kwoty zaległości firm objętych pomocą w ramach nowej tarczy są zdecydowanie wyższe niż w przypadku ogółu podmiotów. Podczas gdy suma nieopłaconych na czas faktur i rat kredytów ogółu przedsiębiorstw wzrosła w bazach BIG InfoMonitor i BIK o 2,2 proc., to wśród branż, które mają dostać pomoc, odsetek ten wyniósł 5 proc.
Najgorzej radzą sobie firmy, których opis w PKD to „Pozostała działalność usługowa w zakresie rezerwacji, gdzie indziej niesklasyfikowana”, a także zajmujące się projekcją filmów. W obu przypadkach zaległości podwyższyły się ok. 30-krotnie, odpowiednio do sumy 34,3 mln zł i ponad 0,5 mln zł. Natomiast wzrost zaległości od 30 do 60 proc. odnotowali m.in. agenci turystyczni, wesołe miasteczka, parki rozrywki, podmioty sprzedające w detalu komputery i oprogramowanie, sklepy z grami i zabawkami, obiekty sportowe i firmy zajmujące się pozaszkolnymi formami edukacji sportowej.