Przedsiębiorcy górą w sporze o dotacje

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2023-11-30 20:00

Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie zakończył na korzyść firm sprawę, w której PARP i ministerstwo rozwoju pięć lat temu zarzuciły im fałszerstwo.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak zakończyła się sądowa batalia dla firm, które PARP oskarżyła o sfałszowanie promes
  • na co zwrócił uwagę Sąd Okręgowy w postanowieniu z listopada b.r.
  • czy firmy mają szansę na odszkodowanie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W 2018 r. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju (obecnie Ministerstwo Rozwoju i Technologii) zerwały umowy o dofinansowanie z kilkudziesięcioma firmami, a następnie oskarżyły je o wyłudzanie dotacji. Prokuratura umorzyła postępowanie w jednym z głównych wątków śledztwa, dotyczącym promes wydanych przez Raiffeisen Leasing (były jeszcze promesy z innych firm). Rządowe instytucje się odwołały, ale 16 listopada b.r. Sąd Okręgowy w Warszawie definitywnie zakończył sprawę z pozytywnym dla przedsiębiorców rozstrzygnięciem, utrzymując w mocy postanowienie prokuratury.

Nie pomogła ABW

Sprawa dotyczy ok. 50 firm, które chciały zainwestować łącznie ponad 300 mln zł i ubiegały się o 100 mln zł dofinansowania. PARP i ministerstwo uznały, że promesy wydane przez m.in. Raiffeisen Leasing Polska (dziś Pekao Leasing) wykorzystane we wnioskach o dofinansowanie z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój, Programu Operacyjnego Polska Wschodnia i działania 2.1 były podejrzane. Wystąpiły do banku z prośbą o potwierdzenie autentyczności promes, a Raiffeisen Bank odpowiedział, że dokumentów nie ma w swoich systemach. PARP i ministerstwo zerwały umowy i wraz z ministerstwem zawiadomiły prokuraturę o możliwej próbie wyłudzenia unijnych dotacji. W grudniu 2021 r. prokuratura zdecydowała o umorzeniu śledztwa. PARP i resort rozwoju się odwołały. Twierdziły, że za procederem związanym z pozyskiwaniem fikcyjnych promes stała jedna z firm zajmujących się dotacjami, co miała potwierdzać kontrola operacyjna ABW.

Sąd Okręgowy nie przychylił się do zażalenia PARP i resortu rozwoju.

– Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie definitywnie i prawomocnie zamknęło sprawę w najważniejszym wątku śledztwa. Sąd wskazał, że zarzuty w zażaleniach mają charakter czysto polemiczny, nie wnoszą do sprawy nic nowego, a gromadzenie materiału dowodowego i jego ocena przez prokuraturę odbyło się w sposób prawidłowy. Nie można uznać, że beneficjenci mieli świadomość, że promesy były sfałszowane, skoro sami jeszcze w 2018 r. złożyli zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, a potem aktywnie uczestniczyli w śledztwie, przedstawiali wyciągi z rachunków, umowy z pośrednikiem itp., a ja uczestniczyłem w ich imieniu w dziesiątkach przesłuchań. Sąd uznał, że beneficjentom nie można przypisać odpowiedzialności karnej ani za oszustwo, ani za wyłudzenie dotacji - mówi Bartłomiej Pietruszka, partner w kancelarii Brysiewicz Bokina i Wspólnicy, który reprezentuje 11 poszkodowanych firm.

Kto naprawdę zawinił

To jednak nie koniec sprawy.

– Sąd zaznaczył, że w sprawie istnieją wątki dotyczące innych osób, co do których należy zweryfikować odpowiedzialność karną za inne typy przestępstw – mówi Bartłomiej Pietruszka.

Bank zwolnił dyrektora regionalnego, który wystawiał promesy.

– Choć bank twierdzi, że promes nie było w systemie, a pracownik przekroczył uprawnienia, to nie przekonał do swoich twierdzeń prokuratury ani sądu. W mojej ocenie firma leasingowa wprowadziła w błąd przedstawicieli PARP i ministerstwa, odpowiadając, że nie sporządziła promesy. To, że ich wewnętrzne systemy nie odnotowały określonego dokumentu, jest irrelewantne. Urzędnicy państwowi bez zachowania wymaganej staranności dali się wprowadzić w błąd. Nie powinni polegać wyłącznie na oświadczeniach firmy leasingowej, lecz zweryfikować, co się rzeczywiście stało, zanim wypowiedzą umowy – mówi Bartłomiej Pietruszka.

Brak staranności pracowników rządowych instytucji dla kilku firm skończył się tragicznie.

– W toku jest kolejne postępowanie karne dotyczące niedopełnienia obowiązków przez urzędników państwowych. Nie wszystkie firmy, jak moi klienci, podjęły aktywną obronę, niektórych nie było stać na sprawy sądowe i zwróciły dotacje, ponosząc konsekwencje zerwanych umów. Niektóre zbankrutowały – mówi mecenas.

Prawomocne postanowienie o umorzeniu śledztwa może być pomocne dla jego klientów, którzy toczą spory w sądach cywilnych o odszkodowania.

– Liczymy na odszkodowanie w formie refundacji niewypłaconych zaliczek wysokości 4 mln zł. PARP cofnęła dotację, gdy zrealizowaliśmy już 90 proc. wartego 7 mln zł projektu. Dokończyliśmy go, ale zrezygnowaliśmy z części zakupów, bo nie było nas na nie stać. Musieliśmy na szybko organizować finansowanie, co jest kosztowne. PARP i ministerstwo, zamiast szukać rozwiązania i indywidualnie podejść do każdego przypadku, potraktowały przedsiębiorców jak domniemanych przestępców – mówi Ireneusz Tomczak, prezes Towesa, jednej z firm, której PARP odebrał dotację.