Przełom na miarę wejścia do Unii

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2012-09-06 00:00

Wydobycie gazu z łupków może odpowiadać za jedną trzecią wzrostu polskiego PKB.

Łupki to dopalacz, który przez lata ma szanse przyspieszać wzrost gospodarczy w Polsce, tworzyć tysiące miejsc pracy i przynosić budżetowi dziesiątki miliardów złotych dodatkowych dochodów — wynika z raportu przygotowanego przez ekspertów fundacji CASE i PKN Orlen. Ich zdaniem, jeśli rząd uprzątnie inwestorom pole do działania, gospodarka może przeżyć prawdziwy przełom.

None
None

W naszym zasięgu

Pierwszy, pesymistyczny scenariusz kreślony przez ekspertów CASE (patrz wykres), zakładający, że polski rząd nie robi nic ekstra, żeby pomóc w wydobyciu gazu łupkowego, przyniesie polskiej gospodarce jedynie znikome skutki. Dzięki łupkom nasz wzrost gospodarczy w latach 2012-25 będzie szybszy każdego roku średnio o 0,06 pkt proc. Łącznie po 13 latach nasz PKB byłby więc wyższy o zaledwie 0,8 proc. Powstałoby w tym czasie 74 tys. nowych miejsc pracy.

Drugi scenariusz — lekkie otwarcie się Polski na inwestorów zagranicznych — też nie wywoła rewolucji gospodarczej. Nasz PKB przez najbliższe 13 lat będzie rósł dzięki łupkom średnio o 0,08 proc. rocznie, czyli przez cały ten okres urośnie łącznie zaledwie o 1 proc. Nowych miejsc pracy powstałoby w tym czasie 103 tys. Dopiero trzeci, najbardziej optymistyczny scenariusz może sprawić, że nasza gospodarka wyrwie do przodu.

Wzrost gospodarczy w latach 2012-13 dzięki łupkom byłby wyższy o 0,42 pkt proc. W latach 2019-25 byłoby to nawet 0,8 pkt proc. W całym okresie 13 lat nasza gospodarka urosłaby więc o dodatkowe 5,6 proc. To tak, jakby Polska dostała w prezencie jeden rok silnego wzrostu gospodarczego. Powstałoby 488 tys. nowych miejsc pracy, a do budżetu wpłynęłoby z podatków 87 mld zł.

„Rozpoczęcie wydobycia gazu z łupków ma potencjał, aby stać się przełomowym wydarzeń dla polskiej gospodarki, porównywalnym z wpuszczeniem do kraju zagranicznego kapitału czy akcesją do Unii Europejskiej. Może określić ścieżkę rozwoju Polski na kolejnych przynajmniej 20 lat” — twierdzą eksperci PKN Orlen.

Ułamki mają znaczenie

Według Andrzeja Halesiaka, ekonomisty Banku Pekao, wpływ łupków na polską gospodarkę może okazać się jeszcze większy, niż zakłada to scenariusz maksimum ekspertów CASE i Orlenu.

— To jest i tak dość konserwatywna prognoza. Nie uwzględnia efektów pośrednich, np. tego, że dzięki łupkom mogą spaść w Polsce ceny gazu, co spowodowałoby skok konkurencyjności naszego przemysłu. W USA po uruchomieniu eksploatacji łupków ceny gazu spadły o dwie trzecie i to właśnie było największą korzyścią z nowego źródła — mówi Andrzej Halesiak.

Ekonomista Banku Pekao zaznacza, że nawet prognozowane 0,8 pkt proc. dodatkowego średniego wzrostu gospodarczego to dużo.

— To nie miałoby większego znaczenia, gdybyśmy ciągle żyli w okresie przedkryzysowym, kiedy nasza gospodarka rosła o 4-6 proc. rocznie. Ale teraz musimy szanować każdy ułamek procenta. Według prognoz OECD, potencjalny wzrost gospodarczy Polski w ciągu dekady spadnie do 1,6 proc. W takich warunkach 0,8 pkt proc. może oznaczać, że łupki będą odpowiadały za jedną trzecią dynamiki PKB — przekonuje ekonomista Pekao.

Jednak aby tak się stało, przygotowania już powinny toczyć się pełną parą. Tymczasem, według ekspertów, ciągle zastanawiamy się, jak się zabrać do łupkowego bogactwa.

— W Polsce ciągle mówicie o wyścigu po gaz łupkowy, ale nie posuwacie się do przodu. Potrzeba 150-200 odwiertów, by wiedzieć, na czym się stoi. A po dwóch latach Polska ma tylko 25 odwiertów, bo prawo związane z poszukiwaniami jest nieuregulowane — mówi prof. Piotr Moncarz z Uniwersytetu Stanforda. Jacek Krawiec, prezes Orlenu, przekonuje, że firma robi, co może.

— Mocno stawiamy na poszukiwania. Będziemy zwiększać liczbę koncesji, żeby mieć ich najwięcej na polskim rynku. Wiercimy intensywnie: dwa odwierty pionowe już zostały wykonane, trzeci niedawno zainaugurowaliśmy, a do końca roku wykonamy jeszcze jeden lub dwa horyzontalne — wylicza Jacek Krawiec.