Przemyślane działania Goodyeara
OWOCNA WSPÓŁPRACA: Zdzisław Chabowski, prezes Dębicy, kierował firmą jeszcze przed pojawieniem się w niej Goodyeara. Amerykanie nie forsują zmian na stanowisku prezesa, można więc przypuszczać, że współpraca układa się dobrze. fot. Borys Skrzyński
Z warszawskiego parkietu zniknęły w ubiegłym roku akcje Wedla. Podobny los czeka w najbliższym czasie Górażdże. Otwarcie o swych zamiarach informował rynek CBR Baltic. Sądząc po wynikach wezwania ogłoszonego przez Belgów (aktualnie posiadają ponad 80-proc. udział w cementowej spółce), nie powinni mieć oni większych kłopotów z przeprowadzeniem operacji podobnej do tej, jaką wcześniej uczyniło Pepsico. Bitwę o Morliny wygrało ostatecznie Campofrio. Podobny los może więc spotkać także ostródzką firmę.
TEMAT przejęć stał się bardzo modny zwłaszcza pod koniec ubiegłego roku. Słaba koniunktura giełdowa i marne szanse na osiągnięcie satysfakcjonujących zysków skłaniały do poszukiwania innych firm, które mogłyby cieszyć się szczególnym zainteresowaniem zagranicznych inwestorów. Swoje opinie w tej kwestii często wygłaszali specjaliści rynku kapitałowego. Najczęściej prognozowali fuzje w branży budowlanej. Liczne grono zwolenników miała także Dębica. W przypadku tej spółki wskazywano, że w interesie największego akcjonariusza firmy — Goodyeara — nie leży otwieranie się przed konkurencją, do czego zobowiązuje status spółki publicznej. Uważano ponadto, że na taki krok Amerykanie powinni się zdecydować wykorzystując niską cenę giełdową. Goodyear rzeczywiście co jakiś czas dokonywał zakupów. W październiku 1998 roku posiadał jeszcze 57,37 proc. kapitału akcyjnego Dębicy, obecnie jest to 59,87 proc. Szansę zarobku zwietrzyli prawdopodobnie także mniejsi inwestorzy. W drugiej połowie grudnia rynek wyceniał akcje poniżej 50 zł za sztukę. W pierwszej dekadzie stycznia ich cena przekroczyła poziom 60 zł. W ostatnim czasie spekulacje na ten temat jakby przycichły. Kurs papierów został skorygowany i aktualnie oscyluje w granicach 53-55 zł.
WARTO zastanowić się, co może uczynić Goodyear. Strategia jego działania okazała się bardzo przemyślana. Do tej pory zainwestował on w polskiego producenta opon ponad 75 mln dolarów. Jednak zaangażowanie to nie tylko koszty. Amerykański koncern osiąga także wymierne korzyści. Od 1996 roku czysty zysk Dębicy zwiększył się ponad dwukrotnie. Spółka rokrocznie przeznacza prawie całą jego część na wypłatę dywidendy. W 1996 roku było to 36,5 mln zł (98,7 proc. zysku po opodatkowaniu). Dywidenda na akcję wyniosła 2,65 zł. Rok później wypłata dla akcjonariuszy znacznie się zwiększyła i wyniosła 75,2 mln zł, tj. 99,7 proc. zysku netto. Na każdy papier przypadło więc 5,45 zł. Należy przypuszczać, że WZA dzieląc ubiegłoroczny zysk podejmie podobne decyzje. W 1998 roku producent opon wypracował zysk wysokości 78 mln zł. Mając na uwadze wcześniejsze lata można sądzić, że kwota przeznaczona na dywidendę nie powinna być niższa od uchwalonej za 1997 rok. Goodyear posiada aktualnie 8 264 092 akcji Dębicy. Przyjmując, że na każdy papier przypadnie tyle samo co rok wcześniej (5,45 zł), Amerykanie zainkasują ponad 45 mln zł. Taka polityka dzielenia się zyskami z akcjonariuszami sprawia, że znaczna część środków zainwestowanych w Dębicę jest z powrotem transferowana do amerykańskiego inwestora.
WYDAJE SIĘ, że współpraca na linii Goodyear — zarząd Dębicy układa się dobrze. Firmą zarządza prezes Zdzisław Chabowski, który kierował nią jeszcze przed pojawieniem się Amerykanów. Goodyear zachowuje kontrolę nad firmą, dlatego też prawdopodobnie nie spieszy się z przejęciem Dębicy.