Przepisy hamują rozwój konkurencji

Izabela Kudelska
opublikowano: 1999-01-15 00:00

Przepisy hamują rozwój konkurencji

Międzynarodowe przewozy autobusowe

OPADAJĄCA FALA: Na początku lat 90., wraz z otwarciem granic, zostało wydanych bardzo dużo licencji, rynek się nasycił. Obecnie odnotowujemy spadek przewozów — mówi Andrzej Wargin, prezes PekaesBus. fot. Borys Skrzyński

Aby prowadzić regularną, międzynarodową komunikację autobusową, trzeba m.in. uzyskać zgodę konkurentów, którzy już obsługują linię. Mimo restrykcyjnego prawa, czy raczej właśnie z tego powodu, około 50 proc. przewoźników wozi pasażerów nielegalnie.

Przepisy, które regulują międzynarodowe przewozy autobusowe znacznie utrudniają nowym firmom wejście na rynek.

Poza prawem

Aby prowadzić komunikację, trzeba najpierw zdobyć koncesję.

— Oprócz tego, niezbędne jest zezwolenie, wydawane przez ministerstwo transportu oraz odpowiednią instytucję w kraju docelowym. Warunkiem uzyskania pozwolenia jest podjęcie współpracy z partnerem z zagranicy — wyjaśnia Andrzej Paszek, szef Eurotransu.

Zezwolenia otrzymuje się na kursy do konkretnych miast. Innych obsługiwać nie wolno, nawet jeśli znajdują się na trasie przejazdu. Przewoźnik musi przy tym zagwarantować, że nie będzie kursował w te same dni co konkurenci. Co więcej, może uzyskać zezwolenie tylko wtedy, jeśli firma obsługująca linię wyrazi na to zgodę. Niezbędnym załącznikiem jest aktualny rozkład jazdy. Przy każdej jego zmianie trzeba się ubiegać o nowe zezwolenie. Jak twierdzą przedsiębiorcy z branży, około 50 proc. przewoźników wozi pasażerów nielegalnie.

— Posiadając licencję na jedną linię, obsługują również inne. Ich działalność ułatwia brak odpowiedniego systemu kontroli przez policję czy organ kontrolny z ministerstwa transportu — mówi Andrzej Wargin, prezes PekaesBus.

Groźną konkurencją dla dużych przewoźników są mikrobusy.

— Kursują one na tych samych liniach co autobusy. Nie płacą podatków na granicy, mogą więc oferować niższe ceny — twierdzi Roman Niklewicz, dyrektor biura Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Pasażerskich Międzynarodowego Transportu Samochodowego.

Grunt to rodzinka

Do chwili wydania ustawy w 1997 r. przewozy mikrobusami nie były koncesjonowane. Teraz jest inaczej, istnieje jednak sposób na ominięcie przepisów.

— Nie trzeba mieć koncesji, jeśli autem podróżują osoby prywatne. Zatem pasażerowie mikrobusu zgodnie twierdzą na granicy, że są np. rodziną — ujawnia Andrzej Paszek.

Sytuację polskich przewoźników, którzy kursują do Europy Zachodniej pogarszają dodatkowo złe przepisy. Muszą oni płacić 16 proc. podatku VAT za przychody z tytułu przebycia trasy po stronie niemieckiej. Do tego dochodzi jeszcze opłata pobierana na przejściu. Firmy niemieckie płacą tylko zryczałtowaną opłatę graniczną. Andrzej Paszek podkreśla, że stawia to w gorszej sytuacji naszych przewoźników.

Nie wiadomo jeszcze, co wydarzy się, gdy zostaniemy członkiem UE. Są dwie możliwości: zezwolenia będą zniesione lub zostanie zachowana skomplikowana procedura administracyjna.

— Jestem zwolennikiem pierwszego rozwiązania. Usprawni to funkcjonowanie firm, choć będzie oznaczać zwiększenie konkurencji — przekonuje Andrzej Paszek.

Regularne przewozy międzynarodowe prowadzi w Polsce 150 przewoźników. Otrzymali oni 950 zezwoleń na obsługę linii oraz 6199 koncesji (do 1 lipca 1998 r.) na poszczególne pojazdy. Największą popularnością cieszą się: Niemcy, Ukraina, Białoruś, Litwa, Anglia, Francja, Włochy i Beneluks.

Izabela Kudelska