Przetwórcy mięsa tracą rosyjski rynek

Witold Choiński
opublikowano: 1999-08-10 00:00

Przetwórcy mięsa tracą rosyjski rynek

Załamanie się eksportu na Wschód polskich wyrobów z mięsa zachwiało wynikami finansowymi wielu przedsiębiorstw branży. Zdaniem przetwórców, sytuację może poprawić import mięsa w systemie zawieszeń celnych.

Bez dopłat do eksportu gotowych wyrobów albo importu tańszego mięsa z Zachodu, firmy nie tylko nie utrzymają dotychczasowego rynku wschodniego, ale nawet może im zagrozić bankructwo.

— Polskie przedsiębiorstwa nie mogą przebić cenami konkurencji z Francji czy Niemiec. Zamiast odzyskiwać wschodni rynek, coraz bardziej go tracą — mówi Wojciech Wtulich, prezes Farm Foodu.

W wielu firmach mięsnych nie wykorzystane moce przerobowe przekraczają już 50 proc. zdolności. Jeśli taka sytuacja nadal się utrzyma, będą zmuszone zwalniać ludzi. Przetwórcy twierdzą, że jeśli w najbliższym czasie eksport nie powróci, firmy stracą płynność.

Polski Związek Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa proponuje, by zamiast dopłat do eksportu umożliwić przetwórcom import tańszego mięsa z Zachodu w systemie zawieszeń celnych.

Polegałoby to na tym, że cały import mięsa byłby pod ścisłą kontrolą urzędów celnych. Dodatkowym zabezpieczeniem byłoby ubezpieczenie towaru. Mięso, które wpłynęłoby do kraju, w tej samej ilości musiałoby zostać wyeksportowane. Firmy przetwórcze poddałyby go tylko uszlachetnieniu. Wyroby te, zbliżone ceną do przetworów firm zachodnich, mogłyby trafić np. na rynki wschodnie. Jak podaje Zespół Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych FAMMU/ FAPA, w czerwcu tego roku import mięsa wieprzowego wyniósł około 1,4 tys. ton i był mniejszy o 64 proc. niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. W porównaniu z czerwcem 1998 r. o 79 proc. zmalał również import mięsa drobiowego. Zdaniem przetwórców, powoduje to, że na rynku jest za mało mięsa. Wpłynęła na to m.in. decyzja Andrzeja Komorowskiego, głównego lekarza weterynarii. Mięso sprowadzane do Polski musi być badane na zawartość dioksyn. Badania są bardzo kosztowne, poza tym firmy musiałyby magazynować towar w warunkach chłodniczych przez minimum dwa tygodnie, bo tyle właśnie trwa jego analiza.