Regionalne koleje będą miały w tym roku 210-270 mln zł straty
Światełko w tunelu jest, ale czy Przewozy Regionalne wyjadą z tunelu, wcale nie jest pewne.
Z początkiem roku zanosiło się, że Przewozy Regionalne (PR), spółka kolejowa samorządów wojewódzkich, będą miały w 2009 r. 700 mln zł straty. Tak źle nie jest. Ale różowo też nie. W wariancie optymistycznym przewoźnik będzie na minusie 210 mln zł, pesymistyczna prognoza zakłada stratę 270 mln zł. Rozbieżność bierze się stąd, że przewoźnik na razie ma wyniki po 10 miesiącach.
— Wydaje się, że teraz sytuacja spółki nie jest dobra, ale nie jest też tragiczna. Nadal mocno ciążą nam zaległe zobowiązania — mówi Tomasz Moraczewski, prezes PR.
Zaległe długi
Chodzi o niezapłacone faktury z 2008 r. (181 mln zł), których w ogóle nie powinno być. Kiedy samorządy niemal równo rok temu przejmowały spółkę, miała ona zostać oddłużona. I tak się stało ze starymi długami. Bieżące płatności zostały na jej bilansie.
Dodatkowo w ustawie o usamorządowieniu kolei zapomniano o 47,3 mln zł, jakie PR musiały zapłacić z tytułu tzw. ugody restrukturyzacyjnej z 2004 r. do końca listopada tego roku. Przewoźnik pieniądze wyłożył z własnej kieszeni.
— Obydwie kwoty (47 mln zł plus 181 mln zł), które obciążyły nasz bilans w 2009 r., to bardzo poważne zmartwienie właściciela. To jest dług, z którego spółka nie jest w stanie samodzielnie wyjść — informuje Tomasz Moraczewski.
Obecnie marszałkowie prowadzą rozmowy z resortem infrastruktury o rozwiązaniu tego problemu.
Problemów jest więcej. Szef PR za jeden z najważniejszych, zagrażających wręcz istnieniu spółki, uważa brak zaplecza remontowo-serwisowego, które spółka powinna otrzymać aportem od PKP. Chodzi o 31 nieruchomości. PR mają obecnie pięć budynków, ale żadnego zaplecza — muszą je dzierżawić od PKP, płacąc miesięczny czynsz.
— Jeśli PKP nie wywiążą się ze swoich zobowiązań dotyczących aportu nieruchomości do naszej spółki, to trudno wyrokować o przyszłości — mówi enigmatycznie Tomasz Moraczewski.
Brak polityki transportowej
Szefa Przewozów Regionalnych martwi też brak spójnej wizji dla rynku kolejowego.
— Niestety, nie widzę żadnej sensownej polityki transportowej ministerstwa. Brak jest racjonalnych, zaplanowanych działań, które miałyby docelowo doprowadzić do stworzenia jakiegoś modelu rynku — mówi Tomasz Moraczewski, komentując w ten sposób zamieszanie, jakie wywołało pojawienie się Interregio, czyli dalekobieżnych pociągów PR.
— Uruchomienie Interregio niestety udowodniło, że w Polsce brakuje przemyślanej segmentacji rynku przewozów kolejowych — mówi szef spółki.
Tomasz Moraczewski twierdzi, że pociągi jeżdżące pod tą marką nie konkurują z PKP Intercity.
— Nie obsługujemy tego samego pasażera — zapewnia prezes Przewozów Regionalnych.
I wyjaśnia, że do walki o klienta między przewoźnikami wcale nie musi dochodzić, ponieważ ich oferty mogą, a nawet powinny się uzupełniać.
— Mówię tu o połączeniach między najważniejszymi miastami realizowanych przez PR co dwie, cztery godziny. Absolutnie nie stanowią one konkurencji dla PKP Intercity. Nam nie zależy na połączeniach Szczecin — Warszawa, jednak życie nas do tego zmusza. Na pewno będziemy jeździć ze Szczecina do Poznania. Ideałem byłoby, gdyby nasze pociągi przeplatały się z pociągami PKP IC Poznań — Warszawa czy Poznań — Wrocław. To dawałoby komplementarność oferty kolejowej. Niestety, takiego rozkładu jazdy nikt nie koordynuje — mówi Tomasz Moraczewski.
Szef spółki ocenia jednak, że choć w rok od wprowadzenia w życie reformy kolejowej usamorządowienie nie okazało się sukcesem, ale też nie zakończyło katastrofą.
— Po pewnych korektach zaczyna się pojawiać światełko w tunelu — mówi Tomasz Moraczewski.
Aport nie będzie automatyczny
Michał Wrzosek
rzecznik PKP
Aporty są gotowe. Żeby wnieść nieruchomości, PKP muszą wcześniej przeprowadzić due diligence dokumentów Przewozów Regionalnych. Dotyczy to wszystkich spółek, do których aporty będą wnoszone.
Przewozy Regionalne zgodziły się na wgląd do dokumentów pod pewnymi warunkami, co opóźnia cały proces. W tej chwili PKP przedstawiają dodatkowe dokumenty, dzięki którym będzie możliwy wgląd w dokumenty finansowe tej spółki. Udostępnienie tych dokumentów nie oznacza automatycznie wniesienia aportu. PKP będą mogły go wnieść tylko wtedy, gdy będzie gwarancja stabilnej sytuacji ekonomicznej Przewozów.