Przy zbieraniu szkła trzeba uważać

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2015-10-05 22:00

Odłamki rozbitej szklanki to dobra metafora dla lokalnego rynku kolekcjonerskiego szkła — kiedyś jakoś funkcjonował, ale mało z niego zostało.

Chociaż większe europejskie domy aukcyjne do sprzedaży szkła mają oddzielne departamenty, krajowi inwestorzy znajdują raczej inne lokaty kapitału niż szlifowane kryształy. Inwestycyjny wybór wartościowego XIX-wiecznego pucharu nie byłby typowy, a w Polsce mógłby nawet nie być możliwy, ale jeśli kolekcjoner dokonałby go za granicą, wcale nie musiałby na tym stracić. Europejski obrót tego typu rzemiosłem jest na tyle rozwinięty, że pojawiające się na aukcjach wysokiej klasy szkła raczej dobrze się sprzedają — rodzimy rynek byłby więc — na tle licytowanych zagranicą kryształów — płytki i nieprzejrzysty jak zwykły obiadowy talerz.

POLOWANIE NA SZKLE:
POLOWANIE NA SZKLE:
Sprzedany za równowartość 129 tys. zł kryształowy puchar przedstawia rozgrywającą się w lesie scenę myśliwską — jeden z popularniejszych motywów.
BONHAMS

Mętny obraz

Elementów, które wypaczają obraz takich kolekcji, jest wiele, ale najskuteczniej robią to chyba zalegające w witrynach przypadkowe wazoniki, tanie figurki z krzywo opracowanym detalem i nieskompletowane ukruszone kieliszki, których nie traktujemy już nawet jako sylwestrowy żart.

Wartość takich zbiorów szybko można jednak zestawić z wynikami na zagranicznych aukcjach — są dokładnie tak nieporównywalne, jak jakość samego materiału i precyzja wykonania. Mierząca niecałe 40 cm kryształowa czara w jasnobursztynowym kolorze z wiekiem w kształcie korony sprzedana została ostatnio w domu aukcyjnym Bonhams za 22,5 tys. GBP (129 tys. zł).

Porównując z pozostałymi wynikami, cena nie wygląda na wygórowaną, bo tyle właśnie można zapłacić za pochodzące z lat 30. XIX wieku naczynie tej wielkości, jeśli w katalogu pojawi się kluczowe dla kolekcjonerów słowo — Bohemia. Bogato zdobiony różnymi szlifierskimi wzorami i przedstawiający leśne sceny z jeleniami puchar wykonany został w warsztacie na terenie dzisiejszych Czech i stanowi podręcznikowy przykład tamtejszej produkcji, którą kolekcjonować zaczęto już w późnym baroku.

Waza w rubinowym kolorze z lat 40. XIX wieku, ale mająca już ponad metr wysokości, uzyskała cenę 56,3 tys. GBP (323 tys. zł) — sporo, jak na wazę, ale w cenie mieści się też świadomość, że podobnie zainwestowano już kiedyś w Wersalu.

Ostatni szlif

Czeskie kryształy rozpoznamy na rynku przede wszystkim po cenie, ale dobrze też wiedzieć, że zazwyczaj są nie tylko szlifowane i grawerowane, ale też lazurowane. Ostatni termin oznacza nakładanie na powierzchnię naczynia mieszaniny ochry ze związkamisrebra albo związków miedzi i złota, co nadaje cienkiej wierzchniej warstwie — odpowiednio — bursztynowy lub rubinowy kolor.

Rytowane dekoracje uzyskuje się więc przez usuwanie tej warstwy, dzięki czemu otrzymywany jest jasny rysunek na ciemnym tle. Nie każdy dwubarwny puchar z jeleniami wart jest jednak kilku tysięcy złotych, ale tylko ten, którego wartość potwierdza pisemna opinia eksperta — nie będąc znawcami, moglibyśmy co prawda mądrze wypowiedzieć się o lazurowaniu, ale mogłoby nam się też zdarzyć, że nie różnimy szkła od kryształu.

Wiemy, że te drugie mogą być cieńsze, precyzyjnie wypolerowane, klarowne i charakterystycznie załamujące światło, ale najlepiej jest po prostu takie naczynie ostrożnie potrzymać. Przez zawartość ołowiu kryształ jest zazwyczaj znacznie cięższy niż szkło, o ile tylko nie pochodzi z USA, gdzie zamiast kilkudziesięciu procent tlenku ołowiu do użycia tej nazwy wystarczy 1 proc. Żeby móc poćwiczyć rozpoznawanie szlifowanych czar z jeleniami, nie mając na poszukiwania za dużo czasu, warto wybrać się do innego kraju.

— Szkieł kolorowych z XIX wieku jest w Polsce bardzo mało, a rynek jest bardzo słaby. Skala obrotu na aukcjach niemieckich czy austriackich jest więc nieporównywalna — mówi Krzysztof Konieczny z Desy Kraków.

W przypadku inwestycyjnych kielichów można tę niedogodność uznać za pasującą do klimatu dawnych powozów, którymi kryształy przewożono na dwór tygodniami — ale warto pamiętać, że jak będziemy chcieli je sprzedać, nastrojowa podróż czeka nas też w drugą stronę.