Przychody spadną o 30 proc.

Bogdan Tychowski
opublikowano: 2004-01-08 00:00

Przystąpienie Polski do UE oznacza dla przewoźników promowych spadek wpływów.

Wpływy ze sklepów wolnocłowych stanowią do 30 proc. dochodów armatorów.

— Gdy kilka lat temu handel wolnocłowy zlikwidowano na promach niemieckich i szwedzkich, armatorzy wprowadzili dodatek frachtowy i podnieśli ceny biletów — mówi Paweł Porzycki, prezes spółki Euroafrica Linie Żeglugowe.

Okres przejściowy

Według Jana Warchoła, prezesa Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, najlepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie okresu przejściowego na likwidację handlu wolnocłowego, jak to miało miejsce w przypadku państw skandynawskich.

— My takiego okresu na pewno nie uzyskamy i musimy być przygotowani zarówno na wynikające z integracji szanse, jak i zagrożenia. Szansą jest otwierający się unijny rynek promowych przewozów towarowych. Zagrożeniem — utrata wpływów z handlu wolnocłowego i konieczność dostosowania się do reguł i przepisów regulujących obrót towarowo-pasażerski w UE — mówi Jan Warchoł.

Polska żegluga promowa od lat charakteryzuje się rozproszeniem sił i środków. Armatorzy promowi są jednak zgodni co do tego, że rok 2004 będzie dla nich rokiem próby i że jest to ostatni dzwonek, aby się skonsolidować, umocnić pozycję na rynku i wprowadzić nowe jednostki, dostosowane do potrzeb. Jednak nie podejmują zmierzających w tym kierunku działań. Można się zatem spodziewać, że będzie to kolejny rok wojen frachtowych.

Skłóceni

Trwający od kilku lat konflikt między Polską Żeglugą Morską a Euroafricą skutecznie blokuje jakiekolwiek inwestycje na linii promowej Świnoujście-Ystad. Powodem konfliktu jest m.in. prom Polonia, należący po połowie do obu tych armatorów. Według PŻM, została zerwana umowa joint venture z 1995 r. Euroafrica twierdzi, że nie. Kto ma rację, rozstrzygnie proces toczący się przed sądem w Londynie, na który do tej pory obie strony wydały 1,6 mln USD.

W połowie lat 90. sądzono, że spółka Unity Line połączy operatorów żeglugi promowej, a stało się inaczej. Trudności wynikają z niechęci personalnych szefów firm oraz z różnic w strukturze właścicielskiej. PŻM jest przedsiębiorstwem państwowym, a Euroafrica — spółką prywatną.

Czy zwaśnione firmy dojdą do porozumienia, nie wiadomo, tymczasem zagraniczni inwestorzy wchodzą na polski rynek.