Przyszły rok przyniesie branży ożywienie

Mirosław Konkel
opublikowano: 2010-09-23 00:00

Duże targi o zagranicznej renomie radzą sobie zadziwiająco dobrze. Kryzys dotknął głównie mniejsze imprezy wystawiennicze.

Ostrożny optymizm wśród organizatorów i wystawców

Duże targi o zagranicznej renomie radzą sobie zadziwiająco dobrze. Kryzys dotknął głównie mniejsze imprezy wystawiennicze.

Branża wystawiennicza mocno odczuła skutki spowolnienia gospodarczego i globalnego kryzysu. Przedsiębiorstwa, które zdecydowały się na redukcję kosztów, często w pierwszej kolejności ograniczyły wydatki na marketing, co dotknęło również targi.

— Skala spadków w Polsce sięgnęła około 20 procent w zakresie wynajętej powierzchni wystawienniczej, liczbie wystawców i zwiedzających. Przychody firm organizujących targi zmniejszyły się jeszcze bardziej — zauważa Tomasz Raczyński, prezes Expo Silesia.

Liczyliśmy na więcej

Rzeczywistość, niestety, odbiega nieco od prognoz na bieżący rok. Wynikało z nich, że po trudnym 2008 r. branżę czeka przyspieszenie. Takie wnioski można było wysnuć m.in. z grudniowego raportu Centrum Ekspertyz Gospodarczych (CEG) dla Polskiej Izby Przemysłu Targowego (PIPT). Przedsiębiorcy, ankietowani przez CEG, deklarowali, że w 2010 r. nie zmniejszą swojego udziału w imprezach wystawienniczych. 18 proc. uczestników badania mówiło nawet, że zamierza podnieść swoje wydatki — zarówno na organizację stoisk (zabudowa, plastyka) i ich obsługę, jak i na dojazdy czy noclegi. Następne 60 proc. planowało utrzymać nakłady na dotychczasowym poziomie. A tylko co piąty respondent liczył się z koniecznością ograniczenia wydatków na ten cel.

Ale rezygnacja z targów nie zawsze wynika z sytuacji gospodarczej w naszej kraju.

— Często decyzje o niewystawianiu się podejmowały centrale dużych koncernów zagranicznych, mających przedstawicielstwa w Polsce — stwierdza Dariusz Michalak, dyrektor Wydziału Targów w Targach Kielce (TK).

Branże lepsze i gorsze

Jednak nie wszystkie ośrodki w jednakowym stopniu odczuły skutki kryzysu. Dużo zależało od tego, z jakich sektorów gospodarki wywodzą się ich klienci. Na przykład dużo do życzenia pozostawiała frekwencja na organizowanych przez TK imprezach branży odlewniczej i tworzyw sztucznych. Za to nie zawiedli przedstawiciele zbrojeniówki — do sukcesów należy zaliczyć Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach, który zgromadził 313 wystawców z 24 krajów świata w czasie, gdy MON drastycznie obcięło wydatki na zakupy.

O powodzeniu lub porażce decydowała też ranga spotkania. Największe spadki dotknęły skromniejszych wydarzeń, organizowanych przez mniejszych organizatorów. Przykład? W województwie śląskim część imprez budowlanych zniknęła zupełnie z planów wystawienniczych. Dobrze trzymają się natomiast duże targi, o ugruntowanej pozycji i zagranicznej renomie. Przykładem w Expo Silesia są targi branży obrabiarkowej Toolex czy wystawa spawalnicza ExpoWelding. A z wydarzeń o charakterze masowym — targi gołębi pocztowych EXPOGołębie.

— Tegoroczne edycję tych imprez są większe od poprzednich. Podobna sytuacja dotyczy sztandarowych targów w Poznaniu i Kielcach — mówi Tomasz Raczyński.

Na odczuwalne ożywienie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Bo na wszystko, co dzieje się w gospodarce — zarówno na plus, jak i na minus — branża targowa reaguje z pewnym opóźnieniem. Najczęściej jest tak, że kryzys trwa już od pewnego czasu, a organizatorzy imprez mają nadal komplet gości. Bierze się to stąd, że klienci zaklepują sobie miejsce na wystawach czy targach z kilkumiesięcznym, jeśli nie rocznym wyprzedzeniem. Później, pomimo wieści o spowolnieniu, na ogół tych rezerwacji już nie wycofują.

— Działa to niestety także w drugą stronę. Kryzys się kończy, gospodarka odbija się od dna, a firmy mają coraz lepsze wyniki finansowe. Ale nie przekłada się to wcale na większy udział w targach. Bo budżety marketingowe, zatwierdzone przez przedsiębiorstwa w chudszych czasach, nie uwzględniały obecności na takich imprezach — wyjaśnia Andrzej Mochoń, prezes Polskiej Izby Przemysłu Targowego (PIPT).

Kryzys jest szansą

Niektóre firmy targowe nie umiały poradzić sobie z kryzysem, dla innych okazał się on wielką szansą. Do zwycięzców należą m.in. TK, których udziały w polskim rynku wystawienniczym w ciężkim 2009 r. wzrosły z 22 do 27 proc. Organizator targów z Kielc wypadł też najlepiej w oficjalnym raporcie PIPT.

— Zdawaliśmy sobie sprawę z pogarszającej się sytuacji gospodarczej. Dlatego wzmocniliśmy naszą działalność w kilku dziedzinach, umacniając dobre relacje z klientami i uaktywniając się w wielu dziedzinach promocji. Postawiliśmy też na rozbudowę ośrodka i wprowadziliśmy do kalendarza nowe imprezy, wchodząc w rynkowe nisze, jak na przykład Euro Lift — Targi Dźwigów, które już teraz zapowiadają sie jako najbardziej udany debiut roku. Oczywiście, również elastyczność w polityce cenowej przyniosła efekty. Zwiększyliśmy udziały w rynku, okupując to jednak słabszymi wynikami finansowymi w 2009 r. — tłumaczy Dariusz Michalak.

I dodaje, że rekordowy dla jego firmy 2008 r. uda się jednak powtórzyć – i to już w przyszłym roku.

Optymistami są również przedstawiciele innych ośrodków. Polski rynek targowy odbiera już bowiem wyraźne sygnały ożywienia płynące z różnych branż. Ma na to wpływ m.in. poprawiająca się sytuacja gospodarcza naszego głównego partnera gospodarczego — Niemiec.

Jednak wielu potencjalnych klientów wciąż ostrożnie podchodzi do wydawania większych pieniędzy na wizerunkowy marketing, obawiając się drugiego dna kryzysu. Wpłynie to na zapewne na zmniejszenie liczby nowych imprez wystawienniczych, redukcję programu targów i umocnienie pozycji największych ośrodków targowych.

— W roku 2011 można na pewno liczyć na stopniową poprawę kondycji sektora targowego w Polsce. Jednak nie będzie to zmiana skokowa, raczej odrabianie spadków z ostatnich 20 miesięcy — przewiduje Tomasz Raczyński, szef Expo Silesia.

Specjalnie dla Pulsu

Najgorsze jest już za nami

Bartosz Sosnowski

prezes MT Polska

Już dzisiaj widać tendencję zwyżkową. A przyszły rok zapowiada się naprawdę dobrze. Choć tak spektakularnych wzrostów w branży targowej jak jeszcze kilka lat temu już pewnie nie będzie. Przynajmniej w najbliższym, dającym się przewidzieć czasie.

Gdy zaczynał się kryzys, pojawiły się obawy, że część firm, mając do dyspozycji technologie informatyczne, zrezygnuje z udziału w imprezach wystawienniczych. Tak się na szczęście nie stało. Polscy przedsiębiorcy, menedżerowie, eksperci wolą jednak spotkać się twarzą w twarz, niż komunikować za pośrednictwem telefonów komórkowych, faksów czy e-maili.

Owszem, niejedno przedsiębiorstwo, szukając oszczędności, obcięło swe wydatki na marketing, w tym na targi i wystawy. Teraz jednak sytuacja w większości branż się stabilizuje. Firmy są coraz bardziej spokojne o swój byt i przetrwanie. W rezultacie znów postrzegają tego rodzaju imprezy w kategoriach opłacalnej inwestycji.

Ostatnie miesiące były całkiem zadowalające dla organizatorów targów i operatorów obiektów, którzy umieli się dostosować do oczekiwań i możliwości finansowych klientów. Nie stracili również ci, którzy postawili na specjalizację — czyli kierowali ofertę do konkretnych sektorów i firm.