Po miesiącach oczekiwań psychiatria doczekała się nowych wycen świadczeń — Agencja Oceny Technologii Medycznych opublikowała właśnie cennik. Ze względu na różne wyceny w poszczególnych województwach trudno precyzyjnie określić ogólnokrajowe tendencje. Według wstępnych analiz, placówki medyczne mogą jednak liczyć na więcej pieniędzy.

— O około 10 proc. — szacuje Anna Śremska, dyrektorka Specjalistycznego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej im. Jana Babińskiego w Łodzi. Na największe zwyżki, w niektórych świadczeniach sięgające nawet 50 proc., mogą liczyć środowiskowe świadczenia ambulatoryjne.
Prof. Bartosz Łoza, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Tworkach, informuje, że jeśli podwyżki zostaną wprowadzone, świadczeniodawca za leczenie ambulatoryjne otrzyma tyle, co dzisiaj za dobę leczenia w szpitalu. Zdaniem ekspertów, to dobra decyzja — to właśnie w kierunku ambulatoryjnym powinno pójść leczenie. W górę, powyżej 200 zł, poszła również wycena leczenia szpitalnego — tzw. wycena osobodnia. Dzisiaj, w zależności od regionu, jest to 100-200 zł. Łyżką dziegciu w beczce miodu jest natomiast spadek części wycen świadczeń wysokospecjalistycznych, na przykład z obszaru tzw. psychogeriatrii.
— Blisko 20-procentowa niższa wycena jest nie do zaakceptowania, szczególnie że tego typu świadczenia są nie tylko bardzo kosztochłonne, ale też potrzebne w kontekście starzejącego się społeczeństwa — uważa Anna Śremska. Branża czekała na podwyżki od lat. Eksperci grzmią, że jest to jeden z bardziej niedofinansowanych segmentów ochrony zdrowia.
Rocznie NFZ wydaje na opiekę psychiatryczną i leczenie uzależnień 2,1 mld zł, 3 proc. budżetu. Dla przykładu w Szwajcarii to ponad 11 proc. Zdaniem prof. Bartosza Łozy, aby psychiatria złapała równowagę, potrzeba nie 200 mln, ale 2 mld zł. Wieloletni niedobór — inwestycji i działań profilaktycznych, zdaniem ekspertów, zbiera żniwo — w Polsce jest najwięcej samobójstw wśród europejskich krajów.
W zeszłym roku życie odebrało sobie 6 tys. osób (tyle samo, ile ofiar wypadków na drodze), a liczba ciągle rośnie. Eksperci obawiają się, że to się szybko nie zmieni. — Proponowane wyceny nie są wiążące dla NFZ, mam więc pewne obawy, że podwyżki są jedynie kiełbasą wyborczą. A nawet jeśli uda się je wprowadzić, to dopiero w 2017 r. Budżet NFZ na 2016 r. został już zatwierdzony — wyjaśnia Bartosz Łoza.
W zeszłym roku życie odebrało sobie 6 tys. osób, tyle samo, ile ofiar wypadków na drodze.