Chemiczna spółka chce oddać akcjonariuszom 25 proc. zysku. Czy to zaspokoi skarb państwa, który rozdaje karty na walnym?
Zakłady Azotowe Puławy, największy producent nawozów azotowych w Polsce, chcą przeznaczyć na dywidendę 25 proc. zysku, czyli 82,192 mln zł. Na jedną akcję przypadłoby więc 4,3 zł. Większość pieniędzy pozostałaby w spółce. Puławy chcą bowiem 232,133 mln zł przeznaczyć na kapitał zapasowy. Na nagrody i premie dla pracowników poszłoby 13,177 mln zł, a na zakładowy fundusz świadczeń pracowniczych 3,316 mln zł.
Jednym z głównych beneficjentów będzie skarb państwa, który ma 50,7 proc. akcji chemicznej spółki. To on w praktyce zdecyduje, jak duża będzie wypłata.
— Na pewno chcemy otrzymać dywidendę. Z określeniem jej wysokości poczekamy jednak na rekomendację zarządu i uzasadnienie podziału zysku. W połowie września rada nadzorcza Azotów ustosunkuje się do propozycji zarządu — mówi Krzysztof Żuk, wiceminister skarbu.
Pozostali duzi akcjonariusze Puław to Kompania Węglowa (9,9 proc.) oraz ING Nationale-Nederlanden Polska OFE (5,02 proc.). W rękach drobnych inwestorów znajduje się 34 proc. akcji.
Wczoraj chemiczna spółka opublikowała raport roczny. Przychody wyniosły 2,5 mld zł. Poprawiły się — w porównaniu z poprzednim rokiem obrotowym — o 300 mln zł. Zysk operacyjny urósł ze 151,4 mln zł do 358,7 mln zł. Podobnie skokowo urósł zysk netto. O ile w roku 2006/2007 sięgał 130 mln zł, to w kolejnym już 330,8 mln zł.
— Ocena Puław weryfikowana rynkowo przez kursy akcji wypadła w minionym roku pomyślnie, zwłaszcza obserwując zachowanie głównych indeksów giełdowych regionu jak i pozostałych spółek z branży. Spółka zanotowała w tym okresie najwyższy dotychczasowy poziom kursu. To szczególny i wymierny dowód coraz lepszej oceny Puław przez rynek — chwalił się we wczorajszym liście do inwestorów Paweł Jarczewski, prezes Puław