Puste SkładyWęgla.pl

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2015-02-13 00:20

Upadł największy polski dystrybutor węgla. Zostawił po sobie tylko 1,75 mln zł majątku, bo od początku był tylko pięknym opakowaniem. Oto historia wzlotu i upadku spółki oraz niedoszłego wejścia do niej Rosjan.

350 punktów dystrybucyjnych w całej Polsce, grubo ponad 200 mln zł rocznych obrotów, pozycja sponsora żużlowej drużyny Polonia Bydgoszcz, reklamy w telewizji i prasie za kilkadziesiąt milionów rocznie — z takim rozmachem jeszcze niedawno działały SkładyWęgla.pl. Od drugiego grudnia firma jest bankrutem, po którym zostało 1,75 mln zł majątku i wielokrotnie wyższe długi. Jak to możliwe, że z lidera rynku detalicznej dystrybucji węgla, który notował ponad 80-procentowy wzrost przychodów, zostało tylko złe wspomnienie? Nasza analiza sądowych akt wskazuje, że od samego początku biznes miał kruche podstawy i piękne opakowanie. 

ZAMKNIĘTE NA GŁUCHO:
ZAMKNIĘTE NA GŁUCHO:
Agresywny marketing i szybki przyrost placówek — taki był przepis na sukces SkładówWęgla.pl. Dziś strona internetowa nie działa, a większość składów stoi pusta, już bez ochrony i — jak informuje sądowy nadzorca — wyposażenie niszczeje lub jest rozkradane.
[FOT. TYTUS ŻMIJEWSKI/PAP]

Firma jak rakieta

Spółka SkładyWęgla.pl powstała w marcu 2012 r. Pierwotnie działała pod nazwą MM Logistic i zajmowała się głównie hurtowym handlem paliwami. W sierpniu 2012 r. zaczęła rozwijać składy węgla pod marką SkładyWęgla.pl i zmieniła nazwę. Do końca 2012 r. miały już 150 składów, w 2013 r. sieć urosła o 200 składów. Rozrost sieci przełożył się na wyniki: o ile w 2012 r. spółka miała 131,2 mln zł przychodów i 0,5 mln zł zysku, to w 2013 r. już 239,1 mln zł, ale też 4 mln zł straty. Jak zauważa sądowy nadzorca, firma szybko rosła, mimo że nie zatrudniała pracowników i nie miała wyposażania i środków trwałych. Okazuje się, że SkładyWęgla.pl były tworem głównie marketingowym — intensywnie promowały markę, wieszały szyldy, ale nie budowały trwałej wartości: nieruchomości były wynajmowane, podobnie ciężarówki i ładowarki.

Na bakier z prawem 

Spółka prowadziła ekspansję, nie przejmując się przesadnie prawem. Wiele punktów powstało bez pozwoleń na budowę i dopuszczeń do prowadzenia działalności, a urządzenia w nich działające nie miały legalizacji. Wkrótce na spółkę zaczęły sypać się kary, m.in. od nadzoru budowlanego, a niektóre z punktów zostały zamknięte. Pod lupę wziął go również bydgoski urząd skarbowy. Jego kontrola wykazała, że w księgach widniały faktury dokumentujące obrót węglem, który okazał się być fikcyjny, a jednocześnie spółka nie potrafiła wskazać, gdzie znajduje się węgiel, który według dokumentów powinna mieć na składach. W czerwcu funkcjonariusze CBŚ aresztowali założyciela i jego żonę, prezesa oraz kluczowych menedżerów „w związku z podejrzeniem nieprawidłowości w obrocie węglem”.

Firma zaczęła się walić — zajęto jej rachunki bankowe w PKO BP i BZ WBK, dostawcy węgla wstrzymali dostawy. Zarząd, pod kierownictwem znanego menedżera: Pawła Sobkowa, próbował ją ratować, ale na niewiele się to zdało. 2 lutego bydgoski sąd ogłosił upadłość likwidacyjną z wniosku spółki. Wierzyciele nie mają powodów do optymizmu — w spisie inwentarza syndyk oszacował majątek na 1,75 mln zł, z czego 620 tys. zł to węgiel słabej jakości. Udziały Falenta Investments zostały zajęte na wniosek Energo, wniosków o zajęcie udziałów MM Group było więcej, m.in. od wielu dystrybutorów węgla, ale także TVP w Bydgoszczy, której spółka jest winna 1,73 mln zł.

O tym, dlaczego spółka upadała, nieprawidłowościach w jej funkcjonowaniu i jak zarząd starał się ją uratować m.in. próbując wprowadzić do niej Rosjan i wyprzedając majątek czytaj w piątkowym "Pulsie Biznesu" i na stronach Puls Biznesu Premium >>