Polski gigant zbadał już dwie zagraniczne spółki do przejęcia i obie odrzucił. Od zera firm budować nie jest w stanie.
Chcemy przejmować firmy w regionie — od kilku miesięcy powtarza Andrzej Klesyk, prezes PZU. Efektów nie widać i niektórzy eksperci zaczęli wątpić, czy to aby nie tylko puste słowa.
— W dwóch spółkach przeprowadziliśmy proces due-diligence i uznaliśmy, że nie warto ich kupować. Jedna okazała się za mało przejrzysta, a w drugim przypadku struktura transakcji była dla nas nie do przyjęcia. W tej chwili mocno przyglądamy się jeszcze jednej spółce — informuje Andrzej Klesyk, prezes PZU.
Szef PZU nie chce ujawnić ani nazw, ani krajów pochodzenia odrzuconych spółek. Wiadomo, że ubezpieczy- ciel mocno wierzy w rynek ukraiński, na którym jest już obecny.
— Rozwijamy mocno spółkę na Ukrainie. Ma teraz 4 proc. udziału w rynku i trudno liczyć, że uda się powiększyć dorobek trzykrotnie przez rozwój organiczny, a ja bym chciał mieć co najmniej 10 proc. Dlatego patrzymy, czy jest coś do kupienia — mówi Andrzej Klesyk.
Prezes przyznaje, że nie jest łatwo znaleźć firmę do kupienia. Co lepsze kilka lat temu trafiły w ręce konkurentów. Może więc lepiej, by PZU zbudowała za granicą firmy od podstaw?
— Żeby zbudować firmę od zera, trzeba mieć umiejętności, których PZU nie ma. Mamy znaczący kapitał, który moglibyśmy zainwestować, ale to nie wystarczy. Wymagałoby to zatrudnienia bardzo dobrych menedżerów i zaoferowania im ogromnych pieniędzy, jeśli osiągną sukces. Tak to się robi na świecie. W przypadku PZU to niemożliwe. Niektóre media miałyby tematy na pierwszą stronę w stylu „menedżerowie z PZU jeżdżą Lamborghini”, nie mówiąc, że pewnie musiałbym się zaraz tłumaczyć z tego przed prokuratorami — tłumaczy Andrzej Klesyk.
Co jakiś czas powraca idea, by PZU wyszło poza ubezpieczenia. Konkurent Allianz jest blisko uruchomienia banku. PZU takiej opcji nie rozważa.
— Trudno dziś stworzyć bank, który w ciągu pięciu lat byłby w dziesiątce największych, a tylko taki nas interesuje. Dlatego jeśli wejdziemy w bankowość, to raczej przez przejęcia działającego banku. Jednak priorytetem jest dla nas działalność ubezpieczeniowa — wyjaśnia Andrzej Klesyk.
Zdaniem analityków, PZU nastawione tylko na przejęcia jest w trudnej, ale nie beznadziejnej sytuacji.
— Prezes PZU ma rację, że nie ma co przejmować małych firm. Tych większych na razie na sprzedaż nie ma. To się może niedługo zmienić, bo rentowność ubezpieczycieli spada, niektórzy mają kłopoty finansowe i być może któryś zdecyduje się sprzedać część biznesu. Wchodzenie w bankowość nie ma większego sensu, lepiej skoncentrować się na podstawowej działalności — twierdzi Tomasz Mazurek, analityk Intelace Research.