Qemetica, jedna z największych firm chemicznych w Europie, drugi producent sody kalcynowanej na kontynencie, czasowo wstrzymuje produkcję w jednym z dwóch zakładów - w Janikowie na Kujawach. Przerwa potrwa tydzień.
- To radykalna decyzja, do której zmusza nas bardzo trudna sytuacja rynkowa dotycząca całej europejskiej branży produkcji sody – mówi Kamil Majczak, prezes zarządu Qemetiki.
Wyjaśnia, że za kryzys sektora chemicznego odpowiada splot czynników. Główny to wysokie koszty energii, które sprawiają, że działalność zakładów przestaje być konkurencyjna i sprzyja ekspansji firm spoza Europy.
- Nierówna konkurencja, gwałtownie rosnące koszty operacyjne i restrykcyjne regulacje unijne doprowadziły do sytuacji, w której dalsze utrzymanie trzech zakładów produkcyjnych stało się niemożliwe - zaznacza.
Sytuację Qemetiki dodatkowo komplikuje kryzys na rynku budownictwa, który ma kluczowe znaczenie dla producenta sody. Popyt spada, tymczasem branża chemiczna boryka się z problemem nadprodukcji - magazyny w Europie są przepełnione.
Realizacja umów bez zmian
Prezes spółki Qemetica zapewnia, że postój w zakładach w Janikowie nie wpłynie na realizację zobowiązań wobec klientów. Towar jest w magazynach i dostawy mają być realizowane zgodnie z planem. Pracownicy pozostaną na swoich stanowiskach i otrzymają pełne wynagrodzenie. Kamil Majczak tłumaczy, że firma „podejmuje wszelkie możliwe działania, których celem jest walka o ochronę długoterminowej stabilności działalności”.
Trudna jest też sytuacja drugiego kujawskiego zakładu grupy - w Inowrocławiu. Jego los w dużym stopniu zależy od uzyskania zgody na budowę nowoczesnej spalarni odpadów. Zdaniem prezesa Qemetiki budowa spalarni pozwoliłaby na znaczącą poprawę efektywności energetycznej i redukcję kosztów operacyjnych, jednocześnie pozytywnie wpływając na jakość powietrza w regionie.
W marcu miną dwa lata, od kiedy spółka złożyła wniosek o uzyskanie decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. Jak dotąd jej nie otrzymała. W listopadzie 2024 r. Qemetica Soda Polska wystosowała otwarty list do władz miasta, w którym zwraca uwagę, że inwestycja w spalarnię jest niezbędna dla przetrwania inowrocławskiego zakładu w obliczu stale rosnących cen energii.
Obecnie oba zakłady Qemetiki na Kujawach należą do najnowocześniejszych w Europie. Ich transformacja technologiczna kosztowała prawie 3 mld zł. Odgrywają one także znaczącą rolę na lokalnym rynku pracy. Zatrudniają 1,6 tys. osób i zapewniają dodatkowo 4,5 tys. miejsc pracy w kooperujących firmach.
Pod presją regulacji
Sytuacja, w jakiej znalazła się Qemetica, jest odbiciem największego od lat kryzysu w branży chemicznej w Europie. Wywołany jest on przede wszystkim rosnącą presją regulacyjną ze strony Unii Europejskiej, związaną z polityką klimatyczną. Chodzi przede wszystkim o system ETS i wzrost kosztów uprawnień do emisji CO2, co ma wpływ na wzrost cen energii.
Coraz ambitniejsze wymogi związane z neutralnością klimatyczną powodują, że prowadzenie produkcji w Europie staje się coraz mniej opłacalne. Producenci chemii tracą możliwość konkurowania z firmami spoza Wspólnoty, których nie obowiązują unijne regulacje. Skutek jest taki, że branża na Starym Kontynencie traci konkurencyjność.
W efekcie tacy giganci chemiczni jak BASF czy Solvay ogłosili w 2023 i 2024 r. drastyczne cięcia w inwestycjach i zamknęli zakłady w Niemczech, Belgii, Włoszech. Na europejski rynek trafiają natomiast produkty z krajów spoza UE, np. z Turcji.
- Branża chemiczna w Europie jest w kryzysie, a polityka UE, zamiast wspierać konkurencyjność firm, dorzuca kolejne obciążenia w postaci regulacji, które jeszcze bardziej utrudniają przetrwanie kryzysu. Bez zmiany tej polityki i wsparcia lokalnych władz ograniczanie produkcji, a nawet zamykanie zakładów stanie się w niedalekiej przyszłości nieuniknione – podkreśla prezes Qemetiki.
Dlatego firma zapowiada dywersyfikację swojego portfolio i szukanie nowych możliwości rozwoju poza Unią Europejską.
- Będziemy inwestować w sektory i rynki o największej perspektywie długoterminowego wzrostu, także w sektorze nowych technologii. W obliczu polityki Unii Europejskiej koniecznością stają się bardzo trudne wybory, których stawką jest przyszłość firmy na globalnym rynku - wskazuje Kamil Majczak.