Wkraczamy w kolejną fazę kryzysu: konsolidację. Warto inwestować w deweloperów, a jeśli w banki, to te mniejsze — mówi Sebastian Buczek.
Klienci funduszy akcyjnych, którzy przez bessę stracili kilkadziesiąt procent, mogą odetchnąć.
— Jest duże prawdopodobieństwo, że lutowy dołek na GPW był dnem w tym trendzie i jeśli w gospodarce nie wydarzy się katastrofa, to niżej nie spadniemy. Można uznać, że przeszliśmy do kolejnej po bessie fazy kryzysu, czyli do konsolidacji. Jesteśmy w średnioterminowej fali wzrostowej, ale prawdopodobne są silne korekty — mówi Sebastian Buczek, prezes i zarządzający Quercus TFI.
Kluczowe będą wyniki z drugiego kwartału.
— Ostatnie wzrosty napędzane są poprawą wskaźników wyprzedzających w gospodarkach światowych. One jeszcze przez jakiś czas będą się poprawiały. Wyniki z pierwszego i drugiego kwartału będą złe. Kluczowe jest, co stanie się za kilka miesięcy: czy dalej będą się poprawiały czy zaczną się pogarszać. W tym drugim scenariuszu reakcja inwestorów może być negatywna — dodaje Sebastian Buczek.
Quercus nie zmienia swojej prognozy z początku roku, która zakłada, że na koniec 2009 r. WIG będzie w okolicy 30 tys. punktów. W co inwestować?
— Dobre wyniki pokażą eksporterzy, którym pomaga słaby złoty. Niestety, trend się zmienia, złoty będzie się umacniał, a dla naszej gospodarki im dłużej kurs euro będzie się utrzymywał powyżej 4 zł, tym lepiej. Obstawiałbym akcje deweloperów i wykorzystywał korekty do ich zakupów. Jeśli chodzi o banki, to lepsze perspektywy mają małe niż duże. Spółki budowlane stosunkowo mało spadły, więc nie widzę w nich potencjału do silnych wzrostów. Traktowałbym je jako defensywne. Nie najlepsze perspektywy na ten rok mają sektory IT i handel detaliczny — mówi Sebastian Buczek.
Quercus rozszerza działalność. Kilka dni temu dostał licencję na zarządzanie aktywami i doradztwo finansowe. Ofertę kieruje do klientów indywidualnych i instytucji z aktywami powyżej 5 mln zł.
Grzegorz Nawacki