Rada zostanie, ale mocno okrojona

Magdalena Wierzchowska
opublikowano: 2005-09-29 00:00

Brak większości konstytucyjnej może uchronić krajową radę od likwidacji. Ale bez rewolucji personalnej się nie obejdzie.

Jednym z niewielu zagadnień programowych, co do których zgadzały się Platforma Obywatelska (PO) z Prawem i Sprawiedliwością (PiS) podczas kampanii parlamentarnej, był pomysł likwidacji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Jednak wybory nie dały obu partiom większości dwóch trzecich głosów, pozwalającej na zmianę konstytucji, w której wpisane jest jej istnienie. Stąd PiS zmienia akcenty w wypowiedziach. Obecnie przychyla się do wariantu zakładającego likwidację Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP), regulatora telekomunikacyjnego, i pozostawienie krajowej rady w okrojonym składzie.

— Podtrzymujemy plany konsolidacji organu regulacyjnego. Ale dopóki nie zmieni się konstytucji, pewnie pozostawimy KRRiT, a jej reorganizacja nastąpi poprzez połączenie z URTiP. Nie ma potrzeby, żeby regulator telekomunikacyjny istniał — mówi Jarosław Sellin, poseł PiS, wymieniany jako jeden z kandydatów na fotel wiceministra kultury lub przewodniczącego sejmowej komisji kultury.

Brak większości konstytucyjnej nie martwi polityków PO.

— Od dawna mówiliśmy, że pierwszym krokiem ma być znaczne ograniczenie kompetencji rady i wprowadzenie innego systemu wyboru jej członków. Dopiero w dalszej kolejności jest jej likwidacja — wyjaśnia Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka PO.

Niezależnie od zmian struktury KRRiT, obecni członkowie tej instytucji mogą mieć trudności z utrzymaniem posady. PiS zapowiada jej odchudzenie, co oznacza również zmianę jej składu osobowego.

— Kierownictwo regulatora może być znacznie mniejsze, niekoniecznie musi się składać z dziewięciu osób. Można pomyśleć o tym, że tylko jeden członek będzie wybierany przez Sejm, jeden przez Senat i jeden przez prezydenta — mówi Jarosław Sellin.

Przygotowuje on projekt ustawy w tej sprawie. Kiedy może wejść w życie?

— Takie zmiany będą musiały poczekać na nowego prezydenta — dodaje Jarosław Sellin.