Radoskór popracuje dla Salamandra
Coraz większej grupie firm z branży obuwniczej zaczyna grozić upadłość
ZASADA DOMINA: Na niekorzystną sytuację polskich producentów obuwia wpływa import i stawianie w stan upadłości innych zakładów, które sprzedają swoje wyroby po cenach dumpingowych — mówi Franciszek Matyja, prezes Chełmka. fot. ARC
Prawdopodobnie dzisiaj walne zgromadzenie akcjonariuszy radomskiego Radoskóru podejmie decyzję o powołaniu spółki, która zajmie się prowadzeniem przerobu dla Salamandra. Reszta zakładu zostanie zlikwidowana.
Utworzona w Radoskórze spółka będzie produkować dziennie 1000-1200 par wierzchów do obuwia dla firmy Salamander. Jeśli zapadnie decyzja o wydzierżawieniu Niemcom jednej z hal, pracę zachowa 250 z 900 zatrudnionych.
— Agencja Rozwoju Przemysłu będzie głosowała za utworzeniem spółki, która będzie się zajmować przerobem dla Salamandra — mówi Tadeusz Kalinowski, dyrektor BFI Polska Skóra z ARP.
Radoskór złożył wniosek o upadłość, bo nie był w stanie spłacić 40 mln zł długów.
Upadłościowy dumping
Likwidacja polskich zakładów obuwniczych zagraża istnieniu innych krajowych producentów, którzy próbują przezwyciężyć kryzys, spowodowany m.in. nadmiernym importem butów, tańszych niż produkowane w kraju.
— Zakład postawiony w stan upadłości produkuje i sprzedaje po cenach dumpingowych, co dodatkowo uderza w firmy próbujące utrzymać produkcję — twierdzi Franciszek Matyja, prezes Chełmka.
— Musimy w takiej sytuacji sprzedawać poniżej kosztów produkcji, co w dłuższej perspektywie jest zabójcze dla zakładu — dodaje Henryk Borowiec, członek zarządu Łukbutu.
Łukbut na razie nie myśli o ogłaszaniu upadłości.
— Próbujemy jeszcze restrukturyzować firmę, choć tracimy płynność finansową. W najbliższym czasie zwolnimy jednak 309 z 888 pracowników — mówi dyrektor Borowiec.
Likwidacyjny łańcuszek
Próby ratowania zakładów podejmowane są jeszcze w Chełmku.
— Nie mamy zaufania do zagranicznego kapitału, dlatego prowadzimy rozmowy w celu utworzenia nowych spółek z polskimi hurtowniami obuwia. Za 2-3 miesiące albo powstaną nowe podmioty w naszym zakładzie, albo firma upadnie — uważa Franciszek Matyja.
Obroty Radoskóru w 1988 r. wyniosły 20 mln zł. Spółka ma jednak 40 mln długów. Chełmski zakład zamknął ubiegły rok stratą 6 mln zł. Łukowskiej firmie w 1997 roku udało się osiągnąć 4 mln zł zysku netto, ale już w połowie 1998 roku spółka przyniosła 1,6 mln zł straty.
Katarzyna Jaźwińska