W ramach programu badawczego NCBR Rafako właśnie zmodernizowało dla Tauronu jeden z węglowych bloków o mocy 200 MW w Elektrowni Jaworzno. Efekty tak im się spodobały, że Tauron i Rafako robią teraz wiele, by zachęcić rynek i decydentów do wspierania kolejnych takich inwestycji. Wojenna atmosfera ma tu znaczenie.
Pomost w kierunku atomu
Bloki o mocy 200 MW, zwane dwusetkami, były niegdyś trzonem polskiej energetyki i nadal pełnią w niej kluczową rolę. Jest ich w Polsce około 50, z czego większość jest opalana węglem kamiennym, a reszta brunatnym. Budowane grubo ponad 40 lat temu dożywają swoich dni i są stopniowo wyłączane, mimo że źródła energii są potrzebne.
— Polska energetyka zmaga się z perspektywą luki produkcyjnej, będącej wynikiem odchodzenia od węgla i opóźnień w innych inwestycjach, m.in. jądrowych. Lukę mogłyby uzupełnić źródła zasilane gazem, ale atak Rosji na Ukrainę zmniejsza entuzjazm dla tego surowca. W tej sytuacji rekomendujemy przedłużanie życia dwusetkom. Niech będą bezpośrednim pomostem w kierunku energetyki jądrowej — mówi Michał Piecha, dyrektor departamentu inżynierii i remontów w Tauronie Wytwarzanie.
Co szybsze, co tańsze
Pomost musi jednak dostosować się do rzeczywistości, w której coraz więcej miejsca na rynku zajmują wiatraki i fotowoltaika. Kiedy słońce zachodzi albo wiatr ustaje, blok powinien elastycznie zwiększać produkcję. I na odwrót. Elektrownie gazowe to umieją, ale węglowe, nawet najnowocześniejsze, w elastyczności nie są mistrzami. Gazowych jest jednak w Polsce mało, trzeba je zbudować, a to kosztuje. Taniej jest uelastyczniać stare węglowe.
— Inwestycja w nowy blok gazowy o mocy 500 MW to wydatek 1,5 do 2 mld zł, podczas gdy modernizacja dwóch dwusetek to około 10 proc. tej kwoty. Cały proces inwestycyjny budowy bloku parowo-gazowego to minimum cztery lata, podczas gdy modernizacja dwusetki to 12-18 miesięcy — mówi Michał Piecha.
Czy dostaną wsparcie?
Mariusz Twardawa, wiceprezes Rafako Innovation, które prowadziło projekt, podaje liczby.
— Czas rozruchu skróciliśmy z 7 godzin do 4 godzin i 13 minut ze stanu zimnego, ze stanu ciepłego — z 5 godz. 30 min do 2 godz. 25 min, a ze stanu gorącego — z 3 godz. 50 min do 1 godz. 43 min. To parametry spełniające wytyczne instrukcji regulacji i eksploatacji sieci przesyłowych w odniesieniu do nowoczesnych bloków węglowych — informuje Mariusz Twardawa.
Udało się też obniżyć minimum techniczne bloku, czyli minimalną moc, z jaką blok może pracować i poniżej której musi zostać wyłączony.
— Obniżyliśmy moc minimalną ze 140 do 90 MWe. To oznacza, że blok może zejść do 90 MW i nadal stabilnie pracować. Poprawiliśmy również sprawność bloku z 33,61 do 34,25 proc., co przekłada się na ekonomikę jego pracy — mówi Mariusz Twardawa.

Rafako przewiduje, że po tych inwestycjach blok będzie mógł pracować jeszcze 30 tys. godzin, czyli przez około 3 tys. godzin rocznie, co daje 10 lat pracy. Pierwsza elektrownia atomowa ma ruszyć dopiero w 2034 r. Dwusetki mogłyby pomóc do niej dotrwać.
Tauron zachęca do wsparcia pomysłu.
— Uelastycznione dwusetki powinny mieć specjalne wsparcie. Zwłaszcza że ekonomiczny sens ich działania po 2025 r. jest pod wielkim znakiem zapytania — wygasa wtedy rynek mocy, a sama elastyczność nie rozwiąże problemu braku rentowności — mówi Michał Piecha.
Decydenci nie mówią „nie”
W ramach reformy polskiej energetyki dwusetki, wraz ze wszystkimi elektrowniami węglowymi, trafią wkrótce do należącej do skarbu państwa Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Zapytaliśmy więc Ministerstwo Aktywów Państwowych, co sądzi o uelastycznianiu dwusetek.
„To zarząd NABE będzie podejmował decyzje. Niemniej w ocenie MAP, z uwagi na agresję Rosji na Ukrainę, należy dokonać szczegółowych analiz w tym zakresie” — odpisało ministerstwo.
PSE, czyli operator systemu elektroenergetycznego odpowiedzialny za bezpieczeństwo dostaw prądu, patrzy na dwusetki przychylnie i w mejlu do „PB” wspomina o konieczności „wypełnienia luki bilansowej w okresie do roku 2035 i latach późniejszych”.
„Bloki klasy 200 MW stanowią istotną część parku maszynowego w polskich elektrowniach. Z perspektywy operatora każda dyspozycyjna jednostka wytwórcza ma znaczenie dla systemu” — napisały PSE.