Referendum już nie takie straszne

Marek Wierciszewski
opublikowano: 2011-11-03 00:00

Jeorjos Papandreu, premier Grecji, zagrał va banque. Wprawił tym w popłoch inwestorów giełdowych i unijnych polityków

Choć nikt nie kwestionuje, że Grecy mają prawo, by tak istotne rozstrzygnięcie jak warunki programu ratunkowego zatwierdzić w ogólnonarodowym głosowaniu, to jednak komentatorzy widzą w decyzji premiera przede wszystkim ryzykowną grę.

Ogłaszając rozpisanie referendum, Jeorjos Papandreu, premier Grecji, stara się wywrzeć nacisk na swoich zachodnioeuropejskich partnerów. Polityk chce im uświadomić, że dalsze oszczędności wymuszone na jego rządzie po prostu nie zostaną zaakceptowane przez greckie społeczeństwo.

Stawka, o jaką gra premier, jest o tyle większa, że to ostatnia możliwość zatrzymania procesu wykruszania się posłów rządzącej socjalistycznej partii PASOK. W ostatnich dniach szeregi opozycji zasiliło dwóch parlamentarzystów, pozostawiając premierowi większość zaledwie jednego głosu.

Wstrząsy na rynkach

Poniedziałkową zapowiedź premiera Grecji o przeprowadzeniu referendum nad warunkami pakietu pomocowego inwestorzy przyjęli z niedowierzaniem. Gwałtownie wyprzedawano akcje, niemiecki indeks DAX spadł w dwa dni o 8 proc. To efekt obaw, że sytuacja wymknie się spod kontroli, a wynegocjowane z takim trudem plany powstrzymania kryzysu trafią do kosza.

— Perspektywa referendum znacząco utrudnia działania Międzynarodowego Funduszu Walutowego i może zagrażać wypłacie kolejnej transzy pomocy dla Grecji — mówił holenderski minister finansów Jan Kees De Jager.

Brak tych pieniędzy oznaczałby, że Grecy przestaliby się wywiązywać ze swoich zobowiązań. Skutkiem mogłaby być konieczność opuszczenia strefy euro. Nie mniej poważne byłyby konsekwencje dla pozostałych krajów strefy euro. Wśród nich dalsze zamieszanie na rynkach, wzrost kosztów finansowania zadłużenia zagrożonych krajów oraz zagrożenia stabilności sektora bankowego.

Ryzyko istnieje

Tymczasem ryzyko porażki premiera trudno bagatelizować. Wskazują na to sondaże. W tym przeprowadzonym przez ośrodek Kapa Research poparcie dla warunków ustalonych w czasie unijnego szczytu wyraziło jedynie 12,6 proc. Greków. To o tyle niepokojące, że wynik głosowania będzie dla rządu wiążący. Dlatego premier Papandreu postara się inaczej sformułować pytanie referendalne. Będzie przypominał, że tylko przyjęcie pakietu pomocowego umożliwi Grecji pozostanie w strefie euro.

— Wybór, który stoi przed Grecją, to tak czy nie dla porozumienia w sprawie pomocy,tak czy nie dla Europy, tak czy nie dla euro — podkreślał premier. To zwiększa szanse pomyślnego wyniku głosowania. Choć wśród demonstrujących mieszkańców Aten pojawiają się żądania opuszczenia strefy euro, to jednak wciąż ogromna większość Greków jest przeciwna powrotowi do drachmy. Dlatego środa przyniosła pewne uspokojenie nastrojów. Indeksy giełdowe odbiły od dna, a alarmistyczne tony znikły z rynkowych komentarzy.

— Każdy dzień rozwoju sytuacji wokół pakietu pomocowego to jak przejażdżka kolejką w wesołym miasteczku. Co chwilę następują zwroty o 180 stopni i są one nie do przewidzenia. Ale po tym, jak wstrząsy się kończą, przychodzi czas, by ochłonąć, i sprawy ruszają do przodu — mówi Charles Dallara, dyrektor zarządzający w Instytucie Finansów Międzynarodowych.