Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, czyli plan Morawieckiego, jest tak długofalowa i dalekosiężna, że sięgnęła gwiazd. Przy okazji jej przyjęcia przez rząd zaakceptowana została także Polska Strategia Kosmiczna. Dokument ma zostać opublikowany w piątek w „Monitorze Polskim”.

— Dokumenty same w sobie nie zmieniają rzeczywistości, ale nie budujemy kosmicznego zamku na piasku. Polska jest od 2012 r. członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej i w tym czasie liczba firm zainteresowanych projektami w tym sektorze wzrosła z niespełna 50 do ponad 300. To nadal nisza, ale publiczne wsparcie, finansowe i legislacyjne, jest potrzebne do tego, by nasza gospodarka stała się bardziej innowacyjna — mówi Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju.
Rządowa strategia jest rozpisana do 2030 r., w jej realizację mają się też włączać m.in. resorty obrony narodowej oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Ministerstwo Rozwoju zakłada, że jej wdrożenie umożliwi polskiemu sektorowi kosmicznemu osiągnięcie 3-procentowego udziału w obrotach europejskiej branży. Wydaje się, że to niewiele, ale według szacunków stowarzyszenia Eurospace, wartość tego rynku w Europie przekroczyła już 7,5 mld EUR (32 mld zł) i rośnie w tempie ponad 4 proc. rocznie.
— Chcemy zwiększyć wykorzystanie funduszy z Europejskiej Agencji Kosmicznej czy programu Horyzont 2020, ale ważne jest też zbudowanie silnej nogi krajowej. Już teraz polskie firmy mają dużo do powiedzenia,np. w zakresie optoelektroniki, przetwarzania danych, robotyki czy awioniki. Przygotowaliśmy program w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, by rozwijać kompetencje w nowych obszarach — mówi Jadwiga Emilewicz. Do końca marca ma też powstać studium wykonawcze dla polskiego satelity obserwacyjnego o masie do 120 kg.
— To studium jest bardzo istotne, pokaże konkretnie, co jesteśmy już w stanie zrobić samodzielnie w kraju, a gdzie mamy braki — czyli gdzie trzeba inwestować. Na razie jest zdecydowanie za wcześnie, żeby mówić o koszcie budowy krajowego satelity — mówi Jadwiga Emilewicz. Niebosiężne przedsięwzięcia da się wykorzystać przyziemnie.
— Bardzo zależy nam na zwiększeniu wykorzystania przez administrację publiczną, a także przedsiębiorstwa, dostępnych już teraz danych satelitarnych. Chodzi m.in. o monitorowanie stanu upraw czy transportu drogowego — mówi wiceminister rozwoju.