W oczekiwaniu na rozwiązanie konfliktu amerykańsko-irackiego wczoraj spadły notowania paliw. W Londynie baryłka ropy w dostawach na grudzień staniała o 0,5 proc. i kosztowała 23,68 USD. Kolejne dni powinny upłynąć pod znakiem przeceny. Odrzucenie przez parlament Iraku rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ o rozbrojeniu tego kraju wskazuje, że rośnie prawdopodobieństwo wybuchu wojny. Wyczuwają to również specjaliści z rynku paliwowego. Ich zadaniem, wszystko powinno skończyć się zdecydowaną akcją wojskową, wymierzoną przeciwko Irakowi. Szybka i udana akcja zbrojna może doprowadzić do spadku ceny baryłki ropy nawet do poziomu 19 USD, a więc poniżej dolnego progu, ustalonego przez OPEC (22-28 USD).
W razie wybuchu konfliktu zbrojnego kluczowe dla rynku będzie zachowanie się Arabii Saudyjskiej. Kraj ten jest nie tylko największym producentem i eksporterem ropy, ale ma największe możliwości zwiększenia wydobycia ze względu na niewykorzystany potencjał oceniany na 3 mln baryłek dziennie. Tymczasem Irak eksportuje około 1,9 mln baryłek dziennie.