Rosną szanse mniejszych firm
Polacy powinni agresywniej penetrować rynek brytyjski
POMOŻEMY: Ze względu na wzrost zainteresowania małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce rozwojem eksportu, BRH opracowuje monografie poszczególnych segmentów rynku brytyjskiego, które przekazujemy wszystkim zainteresowanym. Opublikowaliśmy m.in. pozycje: szkło i ceramika, zabawki, obuwie, odzież, komponenty samochodowe — informuje Piotr Kozerski, radca handlowy Ambasady RP w Londynie.
fot. ARC
W 1998 roku dynamika wzrostu eksportu do Wielkiej Brytanii zaczęła wyprzedzać tempo wzrostu importu. Dostawy z Polski zaspokajają około 0,5 proc. brytyjskich potrzeb, ale w naszej ofercie eksportowej wciąż dominują surowce i towary o niskim stopniu przetworzenia.
Brytyjczycy importują towary za około 350 mld USD rocznie. Ich kraj leży jednak „za wodą”, a tak daleko wzrok wielu naszych eksporterów nie sięga. Koncentruje się raczej na kontynencie. Na rynku brytyjskim tradycyjnie konkurują z nami dostawcy z Dalekiego Wschodu oraz kraje Wspólnoty Brytyjskiej. Pomimo ciągle utrzymującego się deficytu w obrotach handlowych, na tle kontaktów gospodarczych z innymi zachodnimi partnerami, współpraca z Wielką Brytanią wypada dość korzystnie dla Polski. W 1998 roku spadło ujemne saldo. Wpłynął na to 9,4- proc. wzrost polskiego eksportu i podobne tempo spadku importu (o 11,1 proc.).
Dynamika rośnie
— Z zadowoleniem obserwujemy dynamiczny rozwój dwustronnych stosunków gospodarczych. Wielka Brytania jest czwartym wśród krajów UE i piątym w skali globalnej partnerem handlowym Polski: dużym rynkiem dla naszego eksportu oraz źródłem kapitału. Dla Brytyjczyków jesteśmy drugim, po Rosji, partnerem wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Na nasz kraj przypada około 22 proc. brytyjskich obrotów handlowych w tym regionie — informuje Stefan Pawliczko, główny specjalista w Departamencie Integracji Europejskiej Ministerstwa Gospodarki.
W strukturze towarowej naszego eksportu dominują maszyny i metale nieszlachetne. Znaczną pozycją importu jest ropa naftowa i jej pochodne. Obniżce cen tego surowca zawdzięczamy m.in. korzystny dla Polski wartościowy spadek importu.
— Utrzymujące się ujemne saldo dwustronnych obrotów handlowych wynika z potrzeb rozwojowych polskiej gospodarki, dla której rynek brytyjski jest jednym z głównych źródeł pozyskiwania dóbr inwestycyjnych. Na stopniowe zwiększanie udziału strony polskiej w wymianie handlowej może wpłynąć promocja eksportu — zapewnia Stefan Pawliczko.
Więcej inicjatywy
Dostęp polskich towarów do brytyjskiego rynku, który jest częścią jednolitego rynku Unii Europejskiej, jest zliberalizowany (z wyjątkiem artykułów rolnych). O sukcesie eksportera decydują wyłącznie prawa wolnego rynku — jakość towaru, elastyczność oferty, cena i terminowość dostaw.
— Polskie firmy powinny bardziej agresywnie podchodzić do tutejszego rynku, m.in. poprzez zwiększenie udziału w targach i wystawach, który jak dotąd jest nieznaczny. Nasi przedsiębiorcy nie wykazują też inicjatywy w związku z otwarciem dla firm polskich rynku zamówień publicznych w 1994 roku. Ten obszar jest jednak, generalnie, trudny do spenetrowania przez firmy zagraniczne — uważa Piotr Kozerski, radca handlowy Ambasady RP w Londynie.
Jego zdaniem, w ostatnim czasie wzrosło zainteresowanie firm brytyjskich importem z Polski kabli, tekstyliów i odzieży, szkła i ceramiki, biżuterii ze srebra i bursztynu, papieru, mebli, towarów o charakterze upominkowym. Szanse na rozwój usług istnieją w dziedzinie transportu i spedycji.
— Warto pamiętać, że Londyn to centrum światowego handlu. Wiele firm zajmuje się pośrednictwem w dostawach na rynki trzecie. Sporo zapytań ofertowych w sprawie importu z Polski dotyczy rynków azjatyckich i afrykańskich. Możliwości współpracy kryje także rynek polski, na którym firmy brytyjskie wykazują obecnie dużą aktywność, starając się nadrobić zaległości w dziedzinie inwestycji bezpośrednich, w stosunku do biznesu z Niemiec, Włoch, USA i Holandii — dodaje radca.
Piotr Kozerski wiąże nadzieje na wzrost naszych dostaw do Wielkiej Brytanii z postępującą w Polsce prywatyzacją.
— Mniejsze, prywatne firmy są bardziej elastyczne — zwłaszcza pod względem terminowości dostaw, wielkości zamówienia, wymaganej specyfikacji — niż duże centrale handlu zagranicznego i wielkie firmy produkcyjne — argumentuje.
Tylko spółki
Brytyjskie przepisy dotyczące inwestycji zagranicznych są bardzo liberalne. Trudności natomiast może napotkać realizacja usług na rynku brytyjskim.
— Przyczyną jest brak dwustronnego porozumienia i generalnie niechętne nastawienie Brytyjczyków do importu siły roboczej — twierdzi radca.
W Wielkiej Brytanii działa około 30 spółek z polskim kapitałem. Właścicielami wielu z nich są sprywatyzowane centrale handlu zagranicznego. W latach 80. realizowały 60 proc. naszego eksportu, a i teraz odgrywają ważną rolę. Dzięki znajomości miejscowego rynku i wieloletnim kontaktom mogą wchodzić z polskimi towarami bezpośrednio do sieci zbytu dużych organizacji handlowych. Niektóre, dysponując własnymi magazynami, odchodzą od roli pośredników i dokonują zakupów w Polsce na własny rachunek.
— W świetle miejscowego prawa te spółki są firmami brytyjskimi. Mają więc łatwiejszy dostęp do kredytów międzynarodowych, co niekiedy jest bardzo istotne z punktu widzenia możliwości finansowania produkcji eksportowej w kraju — twiedzi Piotr Kozerski.
WYNALAZCY DOCENIENI
Dla biznesmenów zachętą do udziału w targach i wystawach na terenie Wielkiej Brytanii będą, być może, sukcesy naszych naukowców. Ekspozycja polskich instytutów naukowo-badawczych na targach branżowych w Londynie budziła duże zainteresowanie — zwłaszcza takie innowacyjne rozwiązania, jak: implantowana komora serca, preparat do zabezpieczania materiałów budowlanych przed napisami graffiti i system odzyskiwania energii w autobusie miejskim. Podobne prezentacje odbyły się w ostatnich latach w Grenoble, Brukseli i Genewie, gdzie, podobnie jak w Londynie, firmy polskie otrzymały złoty medal, prestiżowe nagrody i wyróżnienia.
Karolina Guzińska