Rośnie konkurencja na morskim rynku pracy

Bogdan Tychowski
opublikowano: 2002-05-09 00:00

W ostatnich latach na polskim rynku pracy występuje nadpodaż oficerów najniższych stopni (III oficer, oficer wachtowy, IV mechanik-mechanik wachtowy). Występują już przypadki bezrobocia marynarzy o takich kwalifikacjach. Często po bezskutecznym poszukiwaniu zatrudnienia podejmują oni pracę na niższych stanowiskach.

— Rynek pracy dla marynarzy zaczyna się jednak porządkować. Istnieje spora grupa firm pośredniczących, uznanych wśród marynarzy jako wiarygodne, zapewniające pewne, a niekiedy nawet stałe, zatrudnienie. Około 70-80 proc. marynarzy obsługiwanych przez takie firmy współpracuje z nimi na stałe. Ułatwia to pracę agencjom pośredniczącym, zapewnia obsługę konkretnych jednostek armatora przez tych samych, a więc znających statki ludzi — mówi Tomasz Kubis, prezes Pol Crewing, spółki zależnej PLO.

W ostatnich latach pojawiła się także tendencja do zatrudniania polskich wyższych oficerów z załogami złożonymi z Filipińczyków, Indonezyjczyków, a ostatnio także Rosjan. W 2002 r. i latach następnych trend ten powinien się utrzymać. Dopiero wejście Polski do Unii Europejskiej może go zahamować.

Zmiany przepisów związane z przygotowaniem Polski do członkostwa w UE mogą w istotny sposób zagrozić przyszłości polskich marynarzy. Są już pierwsze tego przykłady. Podpisanie między Polską i Luksemburgiem umowy o wzajemnej ochronie socjalnej swoich obywateli spowodowało natychmiastową utratę przez polskich marynarzy minimum 150 miejsc pracy na statkach pod banderą Luksemburga.

Nadal nie rozwiązany pozostaje także problem podatków marynarskich. Fakt, że Polska nie ma podpisanych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania z wieloma krajami, pod banderami których pływają Polacy, sprawia, że w wielu przypadkach odprowadzają oni podatek dwukrotnie.

— Polskim marynarzom zagraża także coraz silniejsza konkurencja kadr z krajów dawnego Związku Radzieckiego. Marynarze z tej części Europy akceptują zdecydowanie mniejsze wynagrodzenia i jeżeli polskie związki zawodowe nie podejmą zdecydowanych działań, Polacy nadal będą tracili miejsca pracy — twierdzi Tomasz Kubis.

W podobnej sytuacji jak obecnie Polacy, znaleźli się niedawno marynarze filipińscy. Ich rosnące płace doprowadziły do utraty znacznej liczby miejsc pracy na rzecz marynarzy m.in. z byłych republik radzieckich a także Chin. Silne filipińskie związki zawodowe podjęły jednak decyzję o zamrożeniu płac, a efektem tego był niemal natychmiastowy ponowny wzrost zainteresowania marynarzami tego kraju. Obecnie odzyskują oni swoją pozycję, również kosztem naszych marynarzy.